Fejgin i fejginiątka, / Tadeusz Płużański /
opublikowano 04/01/2012 - 14:36.
http://blogmedia24.pl/node/54701

Zbigniew Błażyński w książce "Mówi Józef Światło" (Światło był zastępcą Fejgina w MBP) pisał, że "Departament dziesiąty był główną bronią Stalina w Polsce", a jego zadaniem było: "wykrywanie, śledzenie i likwidowanie wszystkich zagranicznych, niesowieckich wpływów w PZPR i gromadzenie materiałów obciążających członków partii z wyjątkiem pierwszego sekretarza Bolesława Bieruta, którego kartoteka znajdowała się w Moskwie. W praktyce zadania Departamentu były bardziej rozległe. Zbierały się tutaj nici wszystkich obciążeń, którymi wzajemnie rozporządzają przeciw sobie dygnitarze reżymu".
X Departament posiadał - jak wylicza Maria Turlejska w książce "Te pokolenia żałobami czarne" - własny wydział śledczy, własny pawilon w więzieniu mokotowskim oraz własne więzienie, przerobione z willi w Miedzeszynie pod Warszawą. Na czele takiej machiny musiał stać ktoś bardzo oddany partii i Moskwie.
"Przyzwoity chłopak"
Anatol Fejgin urodził się 25 września 1909 r. w Warszawie w zamożnej rodzinie żydowskiej, jako syn Mojżesza. Maturę zdał w 1927 r., by przez dwa lata studiować na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Pochodził więc z tzw. dobrego domu i był nieźle wykształcony, co na szczytach komunistycznej władzy nie zdarzało się często. Podobni Fejginowi ludzie, by wymienić pułkownika Jacka Różańskiego (Józefa Goldberga), szefa Departamentu Śledczego MBP i pułkownika Adama Humera, zastępcy Różańskiego, też stawali się potem oprawcami.
Jakub Berman w rozmowie z Teresą Torańskiej w książce "Oni" pytany o Fejgina: "Znałem go z czasów studenckich. Był przyzwoitym chłopakiem, darzyłem go sympatią. Wyróżniał się inteligencją, dość aktywnie działał w KZM-ie, siedział jakiś czas w polskim więzieniu".
do 20 kwietnia 2004
Już w wieku 16 lat Fejgin związał się z młodzieżowymi organizacjami komunistycznymi. Gdy miał 19 lat, w 1928 r. wstąpił do KPP i z jej ramienia działał w Warszawskim Komunistycznym Związku Młodzieży Polskiej. Za komunizm został dwukrotnie aresztowany i skazany (raz na dwa potem na cztery lata więzienia). Etatowym funkcjonariuszem KPP był aż do jej rozwiązania w 1938 r. Do wybuchu wojny pracował jako nauczyciel.
Któż zresztą wówczas przypuszczał, że jakiś tam KPP-owiec Radkiewicz będzie szefem bezpieki w powojennej, komunistycznej Polsce? Że Natan Kikiel-Grünspan podczas wojny zostanie majorem NKWD w sowieckich "grupach specjalnych", a bezpieczniacką karierę zakończy jako zastępca Radkiewicza? Że Mendel Kossoj, który na zlecenie kompartii popełnił liczne morderstwa, a po wojnie - już jako Wacław Komar - będzie szefem wywiadu i kontrwywiadu (cywilnego i wojskowego) Polski Ludowej? Że Mikołaj Demko (lub Mieczysław Moczar, jak kto woli) będzie wiceministrem bezpieki, ministrem spraw wewnętrznych, szefem ZBoWiD-u i jednym z głównych filarów PZPR aż do lat 80-tych? Gdyby taka wiedza - wynikająca bardziej z wyobraźni, niż chłodnej kalkulacji - wówczas, w niepodległej międzywojennej Polsce istniała, to, być może, ci drobni agenci i zdrajcy zostaliby ukarani bardziej surowo. Być może niektórzy z nich zostaliby w ogóle wyeliminowani i zostałoby po nich mniej krwi i łez...
W 1939 r. Fejgin przedostał się do Brześcia, a następnie do Lwowa, gdzie pracował jako ekonomista w tamtejszych Zakładach Artyleryjskich, a później w Państwowej Drukarni. W końcu czerwca 1941 r. ewakuował się do obwodu kujbyszewskiego i pracował w sowchozie jako ekonomista i buchalter, a następnie w Zakładach Zbrojeniowych w Kujbyszewie. W maju 1943 r. spokojne życie ekonomisty zmieniło się - Fejgin wstąpił do 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, gdzie od razu został oficerem politycznym. Brał udział w bitwie pod Lenino. Potem kariera politruka potoczyła się szybko. W lutym 1944 r. został szefem Wydziału Polityczno-Wychowawczego 3 Dywizji Piechoty im Romualda Traugutta, a w styczniu 1945 r. szefem Oddziału Personalnego w Głównym Zarządzie Polityczno-Wychowawczym WP. W maju 1945 r., co było już formalnością, wstąpił do PPR.
W dniu 24 września 1945 r. napisał podanie do szefa Zarządu Informacji WP (pisownia oryginalna):
Partia doceniała takich ideowych i zdolnych komunistów - Fejgin został odznaczony Krzyżem Grunwaldu III klasy, Polonia Restituta V klasy i Virtuti Militari V klasy.
Pytany przez Henryka Piecucha (znanego publicystę, specjalizującego się w ujawnianiu komunistycznych tajemnic), były dyrektor Departamentu Specjalnego MBP, płk Fejgin uchylił rąbka tajemnicy na temat kieleckiego pogromu: Wszystkie chwyty są dozwolone, gdy się chce wygrać. (...) Jeszcze nie czas o tym mówić. Liczyliśmy na błąd naszych przeciwników. Musieli go w końcu zrobić. Nie mogliśmy jednak dłużej czekać. Potrzebny był jakiś przyśpieszacz. Stąd pogromy i inne fortele ("Reporter" nr 4, 1990 r.).
Gorsze od mafii
Anatol
Fejgin wchodził w skład ścisłego grona bezpieki, tzw. Komisji Biura
Politycznego do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie zapadały
wiążące decyzje o kluczowych śledztwach politycznych. Dla partii taką
"centralną sprawą" był tzw. spisek w wojsku - procesy przeciwko
kierownictwu WP, które miało być rzekomą "imperialistyczną agenturą"
(zapadły wyroki śmierci i wieloletniego więzienia) i sprawa o
"odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne" przeciwko Władysławowi Gomułce,
Marianowi Spychalskiemu i innym. Preparowaniem dowodów zajmował się
właśnie X Departament. 16 grudnia 1952 r. Fejgin sporządził notatkę z
rozmowy ze Spychalskim (pisownia oryginalna):
Sprawę prowadził początkowo Różański. Fejgin opowiadał o tym po latach:
Barbara Fijałkowska w książce "Borejsza i Różański
Przestępstwa umorzone
Stalinowską wierchuszką zachwiała śmierć Stalina i ucieczka do Stanów Zjednoczonych Józefa Światły,właściwie Izaak Fleischfarb, który przeraził się posiadanej przez siebie wiedzy o kulisach bezpieki i partii. Odpowiedzialność Fejgina była szczególna - razem ze Światłą był wówczas w specjalnej misji w Berlinie Wschodnim i nie upilnował swojego zastępcy. Część kompromitujących władzę informacji Światło ujawnił na antenie Radia Wolna Europa. W kraju rozpoczęło się poszukiwanie winnych, nasiliły wzajemne oskarżenia. 10 października 1954 r. wiceszef bezpieki, generał Roman Romkowski,właściwie Nasiek (Natan) Grinszpan-Kikiel vel Natan Grünsapau–Kikiel, złożył oświadczenie:
W rezultacie, 7 grudnia 1954 r., Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zostało zlikwidowane.W dniu 10 lutego 1954 r. Anatola Fejgina zwolniono z MBP, przeniesiono do rezerwy, wyrzucono z partii, a w kwietniu 1955 r. aresztowano. 11 listopada 1957 r. Sąd Wojewódzki dla m. st. Warszawy skazał go na 12 lat więzienia za to, że od początku 1950 do końca 1953 r. w Miedzeszynie i Warszawie, jako kierownik grupy specjalnej, później dyrektor Biura Specjalnego, a następnie dyrektor Departamentu X MBP bezprawnie pozbawił wolności co najmniej 28 osoby i spowodował szczególne ich udręczenie. Przetrzymywał je bezpodstawnie w więzieniu od kilku miesięcy do trzech lat i polecił podległym funkcjonariuszom bezpieczeństwa stosować wobec niektórych z nich przymus fizyczny i psychiczny. Sąd Najwyższy nie uwzględnił rewizji oskarżonego i utrzymał wyrok w mocy.
W podobnym czasie sądy skazały również innych stalinowskich zbrodniarzy, Stanisław Romkowski dostał 15 lat,Józef Różański,właściwie Józef Goldberg, najpierw 5 a potem 14 lat.
W październiku 1958 r. Najwyższy Sąd Wojskowy umorzył inne postępowanie karne wobec Fejgina i dziewięciu innych "oficerów" Głównego Zarządu Informacji WP o przestępstwa związane ze sfingowanymi sprawami "spisku w wojsku" (tzw. sprawą "bydgoską" i "zamojsko-lubelską"). Co udowodniono Fejginowi (a jest to kropla w morzu jego przestępstw):
- bił aresztowanych w sprawie "zamojsko-lubelskiej",
- polecał bić aresztowanych w tej sprawie,
- był obecny przy biciu aresztowanych, akceptując swoją obecnością stosowanie przymusu fizycznego wobec tych aresztowanych,
- groził aresztowanym zastosowaniem przymusu fizycznego, jeśli nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im przestępstw,
- akceptował wnioski podwładnych oficerów w przedmiocie zastosowania wobec aresztowanych długotrwałych nocnych przesłuchań,
- zalecał bądź tolerował stosowanie wobec aresztowanych innych form nacisku (karcery, inscenizowanie bicia).
Pod tymi ogólnikowymi określeniami kryły się wyjątkowo brutalne i wyrafinowane tortury fizyczne i psychiczne.
Dlaczego sąd umorzył sprawę?:
"Ówczesna sytuacja polityczna, a w szczególności nasilona walka zbrojna kontrrewolucyjnego podziemia, w znacznym stopniu określała i rzutowała na postępowanie oficerów organów informacji WP w stosunku do osób stojących poza zarzutem działalności kontrrewolucyjnej. (...) Od czasu popełnienia opisanych czynów, popełnionych przez poszczególnych podejrzanych, upłynęło już około 10-ciu lat".
Inne "argumenty" na korzyść okrutników: owi "oficerowie" byli młodzi, niewykształceni, nieprzygotowani do pracy, nie byli inicjatorami przestępstw, a "metody tego rodzaju były już uprzednio w tych organach niekiedy stosowane".
3 października 1964 r. Rada Państwa skorzystała z prawa łaski i pięć dni później Fejgin, a także Romkowski i Różański wyszli na wolność.
Walka o kombatanctwo
W 1985 r. Fejgin złożył wniosek o przyjęcie go do ZBoWiD i przyznanie uprawnień kombatanckich z tytułu służby wojskowej w okresie wojny w I Dywizji im Tadeusza Kościuszki, a następnie w Głównym Zarządzie Polityczno-Wychowawczym WP. Uprawnienia otrzymał.
W lutym 1990 r. Zarząd Główny ZBoWiD wznowił postępowanie weryfikacyjne i uchylił decyzję przyznającą Fejginowi uprawnienia kombatanckie. W uzasadnieniu decyzji stwierdzono, że zajmując kierownicze stanowisko w MBP stosował niedopuszczalne metody śledztwa i przemoc wobec osób zasłużonych w walce z Niemcami, a po wojnie aresztowanych. Podkreślono, że odbycie przez niego kary pozbawienia wolności i uzyskanie zatarcia skazania nie stanowi przeszkody prawnej do rzetelnej oceny jego działalności i postawy. ZG ZBoWiD powołał się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 20 grudnia 1988 r., zgodnie z którym organ wydający decyzje nie może pominąć postaw i zachowań, które są sprzeczne z godnością człowieka oraz z podstawowymi wartościami humanizmu.
Fejgin odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, wnosząc o uchylenie decyzji. Zarzucił ZBoWiD-owi naruszenie przepisów kpa dotyczących wznowienia postępowania, gdyż okoliczności sprawy opisane w tej decyzji musiały być znane już w dniu przyznania mu uprawnień kombatanckich, nawet gdyby były prawdziwe, czemu on zaprzecza. Stwierdził m.in., że ani w śledztwie, ani w czasie rozprawy sądowej nie udowodniono mu jego osobistego udziału w aktach przemocy. Podkreślał swoje zasługi w WP.
ZBoWiD wniósł o uchylenie skargi Fejgina, a NSA przychylił się do tego. W uzasadnieniu czytamy, że uprawnienia kombatanckie mogą być przyznane wyłącznie osobom szczególnie zasłużonym dla narodu i państwa polskiego. NSA powołał się przy tym na skazujący wyrok z 1957 r. Podkreślił, że nie zawiera on - wbrew temu, co twierdzi Fejgin - w odniesieniu do niego jakichkolwiek ocen pozytywnych. Zarówno z ustaleń Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy, jak i Sądu Najwyższego wynika w sposób jasny i oczywisty, że po zakończeniu II wojny światowej dopuścił się on czynów zasługujących na szczególne potępienie, o rzadko spotykanej w praktyce sądowej szkodliwości społecznej, wyrządzających wielką szkodę całemu społeczeństwu polskiemu i poszczególnym ludziom.
Co wolno...
Dlaczego wierchuszkę stalinowskiej bezpieki - podstawę komunistycznych rządów, utrzymujących terror w Polsce w latach 1945-1955 stanowili Żydzi lub osoby żydowskiego pochodzenia? Wbrew pozorom powód jest prosty. Po pierwsze - ludzie ci wstąpili do partii przed wojną, a w Polsce byli to dużej części Żydzi. Po drugie - Stalin nie chciał obsadzać tych stanowisk Polakami, gdyż im nie ufał, lecz ludźmi pewnymi - wyzbytymi patriotyzmu wobec Polski, którą uważali za wrogą, kosmopolitami o niekwestionowanej lojalności wobec komunizmu.
Po artykule "Gazety Wyborczej" sprzed kilku lat, "upamiętniającym" rocznicę Powstania Warszawskiego, w którym Michał Cichy zarzucił AK mordowanie Żydów, prof. Tomasz Strzembosz napisał m. in.:
Stanisław Radkiewicz, wykształcenie średnie, generał, członek KPP, Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRS, kierownik Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN, szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do 1954 r.
Jakub Berman,syn Isera i Guty ( obywatel sowiecki, członek KPP, CBKP, prawnik, “numer drugi” w stalinowskiej Polsce. Pracując najpierw jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a później w Biurze KC, sprawował kontrolę nad wszystkimi organami rządu, przede wszystkim nad MBP. Posiadał bezpośrednią linię telefoniczną na Kreml i do samego Stalina.
Roman Romkowski (Natan Grunsapau-Kikiel), wiceminister MBP, generał. Przed wojną członek nielegalnej Organizacji Młodych Komunistów, przeszedł szkolenie w Kominternie - “Szkoła Lenina”. Nadzorował departamenty bezpieki: śledczy, szkolenia i inwigilacji. Jako jedyny miał dostęp do tajnego, obfitego w dolary, złoto i diamenty, skarbca Politbiura. Romkowski często osobiście przesłuchiwał więźniów, m. in. Stefana Korbońskiego.
Józef Światło (Fleischfarb), szewc, NKWD-zista, zastępca Fejgina w X Departamencie MBP. Faktycznie miał wyższą pozycję w bezpiece od swojego przełożonego, co zawdzięczał znajomości z Romkowskim jeszcze z przedwojennego Związku Młodych Komunistów (potem spotkali się w aparacie bezpieczeństwa armii Berlinga). Specjalne zadania otrzymywał wprost od Bieruta, posiadał bezpośrednie połączenie telefoniczne z Moskwą i dostęp do prawej ręki Stalina, Berii. W dwóch stalowych sejfach trzymał materiały kompromitujące wszystkich czołowych członków partii. Zbigniew Błażyński pisał: “Światło miał w swych rękach partię i rząd. Nie było tajemnicy, której by nie znał. Mógł wywindować lub złamać każdego zarówno w hierarchii partyjnej jak i rządowej”. 5 grudnia 1953 r. uciekł na Zachód.
Jacek Różański (Józef Goldberg), przed wojną urzędnik warszawskiego biura prawniczego, szef Departamentu Śledczego MBP. Osobiście przesłuchiwał więźniów stosując wymyślne tortury fizyczne i psychiczne.
Julia (Luna) Brystygier, dyrektor V Departamentu MBP, żona przedwojennego działacza syjonistycznego dr Natana Brystygiera. Swoją wysoką pozycję na szczytach stalinowskiej władzy zawdzięczała temu, że była jednocześnie kochanką Jakuba Bermana i komunistycznych ekonomistów - Hilarego Minca i Eugeniusza Szyra i Bolesława Bieruta.. Kiedy zarzuciła Różańskiemu przynależność do rodziny syjonistów, odpowiedział, że jego związki z NKWD są dłuższe
*Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza. tom I 1944-1956, Redakcja naukowa: Krzysztof Szwagrzyk, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2005.
Komentarze
Prześlij komentarz