Czerwone dynastie, z nadania bolszewików, Rodzina Bierutów
opublikowano 23/03/2011 - 11:49.
http://blogmedia24.pl/node/46568

Potomkowie najgorszych nawet komunistycznych zdrajców Polski, w tym stalinowskich prominentów, na ogół świetnie usadowili się na wpływowych stanowiskach także po 1989 roku. Co najważniejsze, nie odczuwają przy tym najwyraźniej żadnych skrupułów z powodu win swoich rodzicieli wobec Narodu, a bywa, że jeszcze dziś mentorsko pouczają Polaków, tak mocno skrzywdzonych przez ich ojców.
Bolesław
Bierut bez wątpienia zasłużył sobie na miano “największego
targowiczanina” Polski lat 1944-1956. Przedtem przez dziesięciolecia był
służącym konsekwentnie przeciw Polsce agentem NKWD. Józef Światło w
swych wyznaniach “Za kulisami bezpieki i partii” nazwał B. Bieruta
“agentem na utrzymaniu NKWD”. Słynny sowietolog Robert Conquest, autor
głośnej książki o sowieckich czystkach, pisał o nim jako o
“funkcjonariuszu śledczym NKWD” (por. R. Conquest: “The Great Terror,
Stalins Purge of the Thirties”, s. 584). Od 1944 r. Bierut był jednym z
głównych najemników Stalina w sowietyzacji Polski jako przewodniczący
tzw. Krajowej Rady Narodowej, później prezydent tzw. Polski Ludowej,
wreszcie sekretarz generalny PPR, a później przewodniczący KC PZPR.
Wreszcie od 1952 r. równocześnie szef partii komunistycznej i premier
PRL. W swoich wystąpieniach posuwał się do najskrajniejszych przejawów
służalstwa wobec Związku Sowieckiego kosztem Polski. Winston Churchill
odnotował np. z najwyższym obrzydzeniem w swych pamiętnikach “The
Second World War” przebieg rozmów 13 października z przedstawicielami
PKWN: “(…) Ich przywódca, Mr. Bierut użył takich sformułowań:
Przybyliśmy tu, by zażądać w imieniu Polski, żeby Lwów należał do
Rosji. Taka jest wola narodu polskiego” (cyt. za: J. Karski “Wielkie
mocarstwa a Polska od września do Jałty”, podziemne wydanie KOS, 1987,
s. 7, 76). Czyż można było niżej upaść w antypolskim służalstwie?
Z
pomocą dużo inteligentniejszych od niego komunistycznych przywódców
żydowskiego pochodzenia: Jakuba Bermana i Hilarego Minca, Bierut
zaprowadził bezwzględny terror, by spacyfikować wszelkie próby oporu
przeciw sowietyzacji Polski. Był osobiście odpowiedzialny za śmierć
tysięcy polskich patriotów, sfałszowane referendum i sfałszowane
wybory, rabunek Polski przez Sowietów, walkę z Kościołem, w tym
uwięzienie setek księży katolickich. Znamienne, że to on był inicjatorem
dokonanego już w kilka miesięcy po śmierci Józefa Stalina uwięzienia
Prymasa Tysiąclecia Stefana kardynała Wyszyńskiego. Swą antypolską
gorliwością czasami zaskakiwał nawet Stalina. Sowiecki generalissimus
uznał np. za wyraźnie zbyt przedwczesną i mogącą niepotrzebnie
sprowokować Polaków propozycję Bieruta, by zastąpić “Mazurek
Dąbrowskiego” hymnem wyrażającym “właściwe” komunistyczne treści.
Przypomnijmy, że rządy Bieruta w Polsce to również czas bezlitosnej
walki z tradycjami narodowymi w kulturze i nauce, z polskością, to
okres, gdy zakazano wielkich dzieł narodowej klasyki, od “Dziadów”
Adama Mickiewicza poprzez dramaty Juliusza Słowackiego, “Nie-Boską
Komedię” Zygmunta Krasińskiego do “Wyzwolenia” i “Nocy Listopadowej”
Stanisława Wyspiańskiego, odrzucono je do lamusa. Słynna pisarka polska
Maria Dąbrowska tak napisała o sowietyzacji Polski pod Bierutowymi
rządami pod datą 6 listopada 1948 r.: “Polska jest sowietyzowana, a
nade wszystko – rusyfikowana w takim tempie, że nawet ja, co nie miałam
złudzeń i wszystkiego tego się spodziewałam, jestem przerażona. Radio
od rana do nocy zieje moskiewszczyzną. Mówi się tylko o Rosji (…) coraz
wyraźniej widać, że idzie o to, żeby splugawić Polakom wszystko, co
polskie. Nawet Rejtan nie byłby dziś możliwy. Nie pozwolono by mu
odjechać do domu po jego rozpaczliwym proteście – zrobiono by z nim
proces pokazowy z przyznaniem się do szpiegostwa. Od Niemców groziła
Polsce zagłada biologiczna, od Moskwy – stokroć straszniejsza – duchowa
i moralna” (M. Dąbrowska: “Dzienniki powojenne 1945-1965″, t. I
1945-1949, wybór T. Drewnowski, Warszawa 1996, s. 323-324).
Córka największego zdrajcy poucza Polaków
Dzieci
takiego targowiczanina, takiego splugawiacza Polski jak Bierut powinny
do końca życia robić wszystko, by choć w drobnej części odrobić
ogromne szkody wyrządzone Polsce przez ojca arcyzdrajcę. Wygląda jednak
na to, że nie stać ich z tego powodu na żadne wyrzuty sumienia, żadne
poczucie wstydu. Jaskrawym przykładem pod tym względem jest butne
zachowanie profesor Aleksandry Jasińskiej-Kani, córki B. Bieruta i
Małgorzaty Fornalskiej*, działaczki partii zdrady narodowej – KPP, a w
czasie wojny organizatorki nowej partii komunistycznej – PPR, członkini
KC tej partii.
Profesor Jasińska-Kania była do marca 2009 r.
wpływową członkinią zarządu Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.
Jakiś czas temu “wyróżniła się” skandalicznym wywiadem, mentorsko
pouczającym Polaków, opublikowanym na łamach postkomunistycznego
“Przeglądu” z 29 października 2006 roku. W wywiadzie udzielonym red.
Andrzejowi Dryszelowi pt. “Polak to brzmi dumnie?” prof. Jasińska-Kania
ostro zaatakowała Polaków jako naród za rzekomą bardzo silną
nietolerancję dla mniejszości narodowych i odmiennych od katolików grup
religijnych. Według prof. Jasińskiej-Kani: “Polacy są tolerancyjni
wobec nietolerancji”, a “nasza akceptacja dla grup odmiennych etnicznie
i religijnie w ostatnich latach zmalała”. Te twierdzenia
Jasińskiej-Kani są całkowicie sprzeczne z wynikami obiektywnych sondaży
socjologicznych. Ewidentnie kłamie, gdy stwierdza, że Polacy dziś
lokują się w ścisłej czołówce Europy, jeśli chodzi o podkreślanie dumy
narodowej. Rozliczne sondaże pokazują dokładnie coś odwrotnego. Według
tych sondaży w ostatnich kilkunastu latach znacząco polepszyły się w
Polsce oceny innych narodów, w tym Niemców, Żydów czy Rosjan. Natomiast
wyraźnie zaznaczyły się tendencje do katastrofalnie niskiej samooceny
Polaków. Według własnych ocen, plasujemy się najniżej w sondażach na
temat różnorodnych narodów – jesteśmy w tej tabeli ocen tylko powyżej
Cyganów.
W swoim wywiadzie prof. Jasińska-Kania oszczerczo
zaatakowała też rząd Jarosława Kaczyńskiego, twierdząc, że
“przedstawiciele obecnej władzy mocno stawiają na nacjonalizm i
prezentowanie ostentacyjnej religijności”. Dla córki zajadłego
“internacjonalisty” i targowiczanina, jak widać, program “Patriotyzm
jutra”, dążenie do odbudowy w Polsce tak zagrożonych w ostatnich
kilkunastu latach tradycji narodowych jest nacjonalizmem!
Jasińska-Kania dodaje, że to rzekomo podtrzymywanie przez władzę
nacjonalizmu i ostentacyjnej religijności jako “wzorów sprzecznych z
tendencjami występującymi w cywilizowanym świecie zatrzymuje Polskę w
kręgu krajów tradycyjnych, nastawionych na przetrwanie i zaspokojenie
potrzeb bezpieczeństwa, a nie na rozwój”. Jasińskiej-Kani wyraźnie nie
podoba się siła przywiązania do rodziny w Polsce. W wywiadzie głosiła:
“Uznawane przez Polaków tradycyjne wzory, uświęcone ideałem Świętej
Rodziny nie mogą sprostać wymogom codzienności”.
Jasińska-Kania
wyraźnie skoncentrowała się na jednoznacznie zdeformowanym pokazywaniu
rzekomych zagrożeń dla tolerancji w Polsce, przesadnym eksponowaniu
problemów dyskryminacji mniejszości narodowych i etnicznych w naszym
kraju. Robi to w rozlicznych pracach. Tropicielka rzekomego polskiego
nacjonalizmu i ksenofobii jest równocześnie jedną z najgorliwszych
rzeczniczek upowszechniania marksizmu i zwiększania jego rangi. Na I
ogólnopolskiej konferencji naukowej “Aktualność marksizmu” w maju 2005
r. wystąpiła z referatem “Obecność marksizmu we współczesnych teoriach
socjologicznych”. Była redaktorką około 500-stronicowej pracy zbiorowej
“Społeczeństwo”, poświęconej staremu partyjnemu politrukowi Jerzemu J.
Wiatrowi (przypomnijmy, że w 1953 r. Wiatr był razem z Zygmuntem
Baumanem autorem poczwarnej panegirycznej książki ku czci “wielkiego”
J.W. Stalina). Wydano specjalną ponad 500-stronicową książkę z okazji
jubileuszu prof. Jasińskiej-Kani. Znamienny był zestaw jej autorów.
Znalazł się wśród nich m.in. Andrzej Korboński, renegat wśród Polonii,
znany z nikczemnych ataków na Polskę i Kościół katolicki w Polsce.
Przypomnijmy, że już 16 marca 1979 r. Jan Nowak-Jeziorański w liście do
Jerzego Giedroycia potępił “skandaliczne wystąpienie Andrzeja
Korbońskiego, który w materiale skierowanym do Komisji Kongresu
proponował, aby USA porozumiało się z Moskwą w sprawie utrwalenia
obecnego stanu rzeczy w Europie Wschodniej, usuwając w ten sposób kość
niezgody” (por. Jan Nowak-Jeziorański, J. Giedroyc “Listy 1952-1998″,
Wrocław 2001, s. 487). Jan Nowak-Jeziorański nazwał wystąpienie A.
Korbońskiego “renegackim wystąpieniem, skierowanym przeciwko opozycji i
liberalizacji w Polsce” (tamże, s. 487). Korboński uznał wówczas, “że
nie leży w interesie Ameryki udana liberalizacja w Europie Wschodniej,
która należy do strefy wpływów ZSRR, ponieważ liberalizacja ta
naruszałaby status quo w Europie” (tamże, s. 492). Wystąpienie
Korbońskiego sprowokowało zbiorowy protest przeciw niemu skierowany do
naczelnego redaktora paryskiej “Kultury” Jerzego Giedroycia.
Sygnatariusze listu protestacyjnego pisali m.in.: “Postulaty
Korbońskiego wymagały jednak przede wszystkim reakcji moralnej.
Wystąpiła ona w postaci jednomyślnego i spontanicznego potępienia go
przez polską opinię publiczną na Zachodzie i jej pisma z ‘Kulturą’ na
czele. Kto występuje przeciwko dążeniom do wolności narodu, który go
wydał, zasługuje na określenie, którego wolimy nie używać. Wystarczy
stwierdzić, że A. Korboński wyłączył samego siebie ze zbiorowości ludzi,
którzy poczuwają się do związku z narodem polskim i jego aspiracjami
do niepodległego bytu” (tamże, s. 536).
Sięgnięcie do takiego
zdrajcy i renegata w książce upamiętniającej dorobek Jasińskiej-Kani
było szczególnie wymowne! Dodajmy, że wśród autorów jubileuszowej
księgi ku czci Jasińskiej-Kani figurują również m.in. wspomniany były
partyjny politruk Jerzy J. Wiatr, były członek Biura Politycznego KC
PZPR Janusz Reykowski i były pierwszy zastępca dyrektora Instytutu
Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu KC PZPR Włodzimierz
Wesołowski. Jak widać, dalej utrzymuje się bardzo silna komitywa między
“dinozaurami marksizmu”.
Syn Bieruta w roli jego skrajnego wybielacza
Aleksandra
Jasińska-Kania opublikowała w 1983 r. w pracy zbiorowej “Godziny
zwierzeń” niezwykle panegiryczne wspomnienie o Bierucie i Fornalskiej,
wychwalając m.in. ich rzekomą “ogromną skromność” (por. s. 383). Ten
panegiryk nie był czymś szczególnie dziwnym w dobie jaruzelszczyzny
kładącej kres polskim nadziejom. Jak jednak wytłumaczyć panegiryczny
obraz targowiczanina Bieruta w książce wydanej w Warszawie w 1999 r. –
dziesiątym roku wolnej Polski?! Książkę tę, zatytułowaną “Jaki był
Bolesław Bierut.
Wspomnienia syna”, wydał syn Bolesława Bieruta –
Jan Chyliński. W swojej książce Chyliński poszedł dosłownie na całość w
wybielaniu ojca – komunistycznego zbrodniarza. Bezwzględny terror
bierutowskich władz przeciw niepodległościowemu podziemiu wyjaśnił tym,
że była to jakoby walka z “terrorystami” (por. J. Chyliński “Jaki był
Bolesław Bierut”, s. 11). Według Chylińskiego, ludzie podziemia
niepodległościowego byli “terrorystami, czasem psychopatami” (tamże, s.
114). Co więcej, wielkoduszny, niemal gołębiego serca Bierut bardzo
często ich ułaskawiał (tamże, s. 117). Doprowadzając swój panegiryzm do
iście czarnego humoru, Chyliński głosił, że Bierut miał jakoby
demokratyczny mandat do rządzenia narodem i wcale nie został mu on
narzucony. Dowodem na to miało być oddanie przy wyborze Bieruta na
prezydenta aż 408 głosów poselskich za, na 444 posłów wchodzących w
skład Sejmu. Oczywiście Chyliński gromko zaprzecza, by wybory w 1947 r.
były w jakikolwiek sposób zafałszowane.
Jedyny drobny błąd Bieruta,
jaki Chyliński skłonny jest przyznać, to jego zachowanie w partyjnych
sporach między towarzyszami polskiego i żydowskiego pochodzenia. Pisze:
“Nie bez winy był w tym i mój ojciec, zarzucając antysemityzm tym
członkom Biura Politycznego i Komitetu Centralnego, którzy podjęli
krytykę polityki personalnej kierownictwa partii realizowanej w jego
imieniu praktycznie przez trzyosobowy zespół Berman – Minc – Zambrowski,
któremu zarzucali stosowanie narodowościowych preferencji w obsadzaniu
kierowniczych stanowisk. Trudno dziś obiektywnie ocenić stopień
zasadności tych zarzutów. Myślę, że nie były całkowicie pozbawione
podstaw. Ojciec mój nie chciał ich uznać” (tamże, s. 191).
Skądinąd
godny uwagi jest fakt, że syn tak skrajnie prożydowskiego Bieruta
przyznaje, że o całej polityce personalnej partii komunistycznej i
obsadzie kierowniczych stanowisk w państwie i partii decydowało trio
towarzyszy pochodzenia żydowskiego: Berman – Minc – Zambrowski. Ciekawy
jest przytoczony przez Chylińskiego z datą 20 stycznia 1949 r. zapisek
osobisty B. Bieruta: “Sytuację utrudnia brak odpowiedzialnych
wymaganemu poziomowi ludzi, z którymi można byłoby podzielić się
rzetelnie pracą. W B. Pol. [Biurze Politycznym - J.R.N.] takich ludzi
jest tylko trzech: Berman, Minc i Zambrowski – dźwigają oni na sobie
główny ciężar pracy”. Zapisek ten najlepiej dowodzi stopnia umysłowej
zależności B. Bieruta od wspomnianych trzech przywódców komunistycznych
żydowskiego pochodzenia, dużo bardziej uzdolnionych i wykształconych
od Bieruta. Na stronie 192 swej książki Chyliński przytacza zapisek
osobisty Bieruta ostro krytykujący przywódcę komunistycznego A.
Zawadzkiego za “antyżydowskość”, choć był on żonaty z Żydówką. Bierut
zapisał pod datą 26 marca 1950 r.: “(…) wyraźne intrygi Olka o
charakterze wybitnie antysemickim. Tłumaczył mi bowiem, że największym
nieszczęściem dla partii są trzej towarzysze: Hilary, Jakub i
Zambrowski” [tj. Minc, Berman i Zambrowski - J.R.N., tamże, s. 192].
Chyliński (op. cit., s. 193) przytacza również uskarżanie się Bieruta,
że Zawadzki “zdecydował się wystąpić z platformą walki o odżydzanie
naszego aparatu”.
Poza tą jedną sprawą – tj. wytknięciem Bierutowi
skrajnego traktowania jako “antysemityzmu” wszelkich przejawów krytyk
nadreprezentacji towarzyszy żydowskich w aparacie władzy – Chyliński
daje w swej książce skrajnie wyidealizowany obraz swego ojca –
komunistycznego tyrana, tym chętniej za to dokładając polityce Gierka,
Jaruzelskiego czy okresu po 1989 roku. Prawdziwym szczytem tego
groteskowego obrazu jest stwierdzenie, że “Pogrzeb Bolesława Bieruta
potwierdził jego niezwykłą popularność w społeczeństwie” (J. Chyliński,
op. cit., s. 203). Spędzone naciskami partyjnymi tłumy na pogrzebie
Bieruta miały być więc dowodem jego rzekomej olbrzymiej popularności.
W
świetle tego typu wywodów książki Chylińskiego raczej trudno uwierzyć w
jego jakieś wyższe walory intelektualne. Jak widać, ani przez chwilę
nie przeszkodziło to w jego rozległej karierze na szczytach władz, tak
jak wielu innym synom komunistycznych przywódców. Jan Chyliński od
lipca 1963 r. do grudnia 1965 r. był zastępcą przewodniczącego Komitetu
Nauki i Techniki, od grudnia 1965 r. do listopada 1967 r.
podsekretarzem stanu w Ministerstwie Przemysłu Ciężkiego, od grudnia
1967 r. do kwietnia 1970 r. podsekretarzem stanu w Ministerstwie
Przemysłu Maszynowego. Od lutego 1971 r. do czerwca 1978 r. sprawował
wielce znaczącą funkcję zastępcy przewodniczącego Komisji Planowania
przy Radzie Ministrów. Później był m.in. ambasadorem PRL w NRD.
Dyplomacja w rodzinie
Wśród
dyplomatów III RP nie zabrakło innych piastujących wysokie stanowiska
urzędników powiązanych z rodziną Bierutów. Krzysztof Górecki tak pisał w
“Naszej Polsce” z 30 sierpnia 2005 r. o najsłynniejszej postaci z tego
rodu wśród dyplomatów RP: “Maciej Górski – ambasador RP w Atenach, to
nieślubny syn Bieruta i jego sekretarki Wandy Górskiej, aktywistki PPR.
Kreator i propagandysta stanu wojennego, znany z wystąpień u boku
Urbana, któremu prowadził konferencje prasowe, szef Interpressu. W
Rzymie, gdzie był jeszcze do niedawna ambasadorem, nie należał do
najbardziej zapracowanych dyplomatów. Zajmował się jedynie goszczeniem
partyjnych i wojskowych prominentów SLD w prywatnym charakterze
nieprzerwanie wizytujących Rzym. Stąd nasza ambasada nazywana była
‘Pensjonat Rubens’ (leży przy via Rubens). Oprócz pełnienia funkcji
szefa pensjonatu zajmował się także kolekcjonowaniem… talonów na
benzynę. Na swoje nazwisko zarejestrował pięć samochodów i pobierał z
MSZ Włoch talony, które pokątnie z zyskiem spieniężył za – bagatela –
kilkanaście tysięcy euro. Po powrocie z Rzymu mianowany wiceministrem
obrony narodowej ds. polityczno-wychowawczych (sic!). W Atenach
przejmuje schedę po innym współpracowniku Urbana – Grzegorzu
Dziemidowiczu”.
Macieja Górskiego ze stanowiska ambasadora w Atenach
odwołano w marcu 2006 roku. Krzysztof Górecki pisał w “Naszej Polsce” z
30 sierpnia 2005 r. o bratanku Macieja Górskiego – Adamie Kobierackim,
w MSZ od 1982 r., od 1991 r. stałego przedstawiciela RP przy Biurze
Narodów Zjednoczonych i Organizacjach Międzynarodowych w Wiedniu, a od
1997 r. szefa Misji RP przy OBWE w Wiedniu. Górecki przypomniał również
postać Grażyny Bernatowicz-Bierut – ambasador RP w Madrycie, przedtem
m.in. dyrektor Departamentu Integracji Europejskiej, a później (i
obecnie, w rządzie Donalda Tuska) wiceminister spraw zagranicznych. Jej
mężem jest dziennikarz Marek Bierut (Bolesław Bierut był jego stryjem).
Wspomniany dziennikarz w stanie wojennym “reaktywował”
“Rzeczpospolitą”, później był jej korespondentem w Sztokholmie. Według
tekstu S.H. Wilka, do roku 1989, gdy ktoś w MSZ nieopatrznie
zatytułował ją “panią Bernatowicz”, niezmiennie poprawiała go, groźnie
wykrzykując: “Bierut-Bernatowicz” (czy “Bernatowicz-Bierut”).
Prof. Jerzy Robert Nowak
*Małgorzata Fornalska, komunistka, od 1916 roku członkini SDKPi, od 1921roku członek KPP W latach 1926-1934 przebywała w związku sowieckim. Pracowała jako pracownik aparatu partyjnego Międzynarodówki Komunistycznej, W latach 1936-39 – więziona w warszawskiej „Serbii”, w tym rok w surowej izolacji od więźniów politycznych. Po wyjściu z więzienia uciekła do związku sowieckiego. Według Władysława Gomułki Małgorzata Fornalska ("Jasia") pracowała wyłącznie "po linii wywiadu radzieckiego".
Na polecenie Moskwy Małgorzata Fornalska, kiedy ponownie znalazła się na terenie Polski, sporządzała listy członków patriotycznego polskiego podziemia związanego z AK. Listy Członków AK sprzedawano Gestapo za fałszywe dolary produkowane przez Żydów w Dachau
Dzis wiemy, że donosy do Niemców były normalną procedurą stosowaną przez Sowietów wobec polskiego podziemia. Podczas narady Centralnego Sztabu Partyzanckiego w czerwcu 1943 roku jego szef, Pantelejmon Ponomarienko, zalecił wykrywanie i likwidowanie polskiej konspiracji na kresach wschodnich: "Wszystkimi sposobami wystawiać ich pod uderzenie niemieckiemu okupantowi. Niemcy bez skrupułów rozstrzelają ich, jeśli dowiedzą się, że są to organizatorzy polskich zgrupowań partyzanckich lub innych organizacji. W tych sprawach niezbędna jest dobra organizacja. Wychodzić należy z tymi sprawami na szeroką skalę".
Małgorzata Fornalska i Franciszek Jóźwiak**, Władysław Gomułka ,podjęli decyzje o zamordowaniu Bolesława Mołojca, I sekretarza PPR.
Małgorzata Fornalska została rozstrzelana przez Niemców 26 lipca 1944 roku.
/m.z./
**Franciszek Jóżwiak, członek KPP, PPR, PZPR. Komendant Główny MO, wiceminister MBP, mąż pułkownik Fajgi Mindly Danielak , prokurator oskarżającej polskich Bohaterów Narodowych w tym w gen. bryg. Augusta Emila Fieldorfa "Nila"
/m.z./
Komentarze
Prześlij komentarz