Żydowscy żołnierze Hitlera, rodacy J.T Grossa, grabież mienia żydowskiego
opublikowano 09/02/2012 - 11:23.
http://blogmedia24.pl/node/55644

W wyniku masowej eksterminacji ludności żydowskiej
pozostawały po niej dobra materialne, które zgodnie z hitlerowskim
ustawodawstwem przechodziły na własność państwa niemieckiego. Ubrania i
rzeczy codziennego użytku, bizuteria, waluty, przekazywane były do
Głównego Urzędu Gospodarczo – Administracyjnego SS, a za jego
pośrednictwem rodzinom niemieckim, które ucierpiały wskutek działań
wojennych. Kosztowności i dewizy deponowano w Banku Rzeszy.
Prawna grabież mienia
Prawna grabież mienia
Procedura odbierania mienia ofiarom zaczynała się w punkcie zbornym, z którego odchodziły transporty, a kończyła w obozie zagłady.
Zrabowane mienie pożydowskie, zgodnie z rozkazem Odilo Globocnika z dnia 15 lipca 1942 r., było wprowadzane do kartotek przez administrację w obozach zagłady. Na mocy powyższego rozkazu utworzono dwie centralne komórki przy sztabie „Akcji Reinhard”. Wszelkie pieniądze, dewizy, kruszce, kamienie szlachetne, biżuteria oraz inne rzeczy wartościowe trafiały do komórki podporządkowanej SS – Sturmbannführerowi Georgowi Wippernowi, który był jednocześnie odpowiedzialny za szczegółową ich kartotekę. Druga komórka została podporządkowana szefowi sztabu „Akcji Reinhard” SS – Hauptsturmführerowi Hermannowi Höflemu. W jego gestii znalazło się prowadzenie kartoteki ubrań, obuwia oraz urządzeń gospodarstwa domowego.
Jak wynika z raportu Odilo Globocnika z 5 stycznia 1944 r. w ramach „Akcji Reinhard” zagrabiono mienie żydowskie o łącznej wartości prawie 179 mln RM.
Procedura
Po dotarciu transportu do obozu zagłady rozdzielano wśród ofiar numerki za zdane mienie, co miało na celu oszukanie i uspokojenie więźniów. Specjalne komando więźniów dokonywało segregacji ubrań. Znalezione kosztowności i waluta wrzucane były do zaplombowanych skrzyń. Ubrania zagrabione Żydom z obozów zagłady początkowo trafiały drogą kolejową do obozu na Flugplazu w Lublinie, gdzie więźniowie po raz drugi dokonywali ich segregacji oraz pozbawiali ewentualnego żydowskiego oznakowania, a następnie odsyłano je do magazynów „Akcji Reinhard” przy ulicy Chopina 27 (obecnie główna biblioteka KUL). Ubrania i rzeczy codziennego użytku przekazywane były do Głównego Urzędu Gospodarczo – Administracyjnego SS, a za jego pośrednictwem rodzinom niemieckim, które ucierpiały w skutek działań wojennych. Kosztowności i dewizy deponowano w Banku Rzeszy.
Korupcja
Mienie
zagrabione Żydom było pokusą dla nazistowskich urzędników, którzy
byli zaangażowani w realizację „Akcji Reinhard”. Przywłaszczanie
kosztowności zrabowanych zamordowanym Żydom było niezgodne z prawem i
groziła za to kara śmierci. Mimo to korupcji ulegli zarówno Odilo
Globocnik, jak również Christian Wirth i zapewne wielu innych SS-manów
biorących udział w „Akcji Reinhard”. O przywłaszczaniu mienia zeznał
podczas procesu były adiutant Globocnika SS – Sturmbannführer Runhof:
Pewnego
dnia [1942 r.] pod sztab „Akcji Reinhard” zajechały ciężarówki ze
skrzyniami, które miały zostać przechowane w tym miejscu. Osobą, która
dowodziła tą „akcją” był Werner Blankenburg, który stwierdził, że w
skrzyniach jest: Ważne wyposażenie dla potrzeb frontu! Kiedy później
powtórzyłem to Globocnikowi, trochę zamyślony odrzekł, że to bzdura,
ale nie powinienem wtrącać się w cudze sprawy .
Na temat Wirtha w powojennym procesie zeznawał Erich Bauer. Wspomniał on o ogromnym przepychu w jadalni, będąc w willi Wirtha:
Pamiętam tę jadalnię, gdyż raz zostałem tam zaproszony na posiłek. Kelnerkami były młode, ładne Żydówki. Jak prawdziwe kelnerki nosiły białe fartuszki. Jadalnia była tak urządzona, że odnosiło się wrażenie, iż jemy w najlepszym hotelu .
Mienie pożydowskie przywłaszczali sobie również SS-mani, którzy służyli w obozach zagłady. Łatwość w zdobyciu dóbr materialnych oraz brak nadzoru ułatwiały ten proceder.
Korupcja nie była obca także Hiwis *, /Hilfswilliger /, którzy prowadzili handel wymienny z więźniami żydowskimi w obozach zagłady. W zamian za kosztowności dostarczali im jedzenie oraz wódkę.
Na temat Wirtha w powojennym procesie zeznawał Erich Bauer. Wspomniał on o ogromnym przepychu w jadalni, będąc w willi Wirtha:
Pamiętam tę jadalnię, gdyż raz zostałem tam zaproszony na posiłek. Kelnerkami były młode, ładne Żydówki. Jak prawdziwe kelnerki nosiły białe fartuszki. Jadalnia była tak urządzona, że odnosiło się wrażenie, iż jemy w najlepszym hotelu .
Mienie pożydowskie przywłaszczali sobie również SS-mani, którzy służyli w obozach zagłady. Łatwość w zdobyciu dóbr materialnych oraz brak nadzoru ułatwiały ten proceder.
Korupcja nie była obca także Hiwis *, /Hilfswilliger /, którzy prowadzili handel wymienny z więźniami żydowskimi w obozach zagłady. W zamian za kosztowności dostarczali im jedzenie oraz wódkę.
Udział Żydów w nadużyciach finansowych
Dużą wiedzę o machinacjach finansowych wśród funkcjonariuszy aparatu SS posiadali „uprzywilejowani” Żydzi, którzy byli członkami Rady Żydowskiej, Żydowskiej Służby Porządkowej czy niemieckimi konfidentami. Ich wiedza była na tyle niebezpieczna, iż dowódca Policji i SS w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnik wydał rozkaz, aby także ich wyeliminować. Zgodnie z wytycznymi Globocnika, podczas likwidacji getta na Majdanie Tatarskim śmierć ponieśli dr Marek Alten (prezes Judenratu), Moniek Goldfarb (komendant Żydowskiej Służby Porządkowej), Szama Grajer (niemiecki konfident). Osobiście zostali zastrzeleni przez SS – Obersturmbannführera oficera Służby Bezpieczeństwa (SD) Hermanna Worthoffa, odpowiedzialnego za likwidację lubelskiego getta.
Dużą wiedzę o machinacjach finansowych wśród funkcjonariuszy aparatu SS posiadali „uprzywilejowani” Żydzi, którzy byli członkami Rady Żydowskiej, Żydowskiej Służby Porządkowej czy niemieckimi konfidentami. Ich wiedza była na tyle niebezpieczna, iż dowódca Policji i SS w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnik wydał rozkaz, aby także ich wyeliminować. Zgodnie z wytycznymi Globocnika, podczas likwidacji getta na Majdanie Tatarskim śmierć ponieśli dr Marek Alten (prezes Judenratu), Moniek Goldfarb (komendant Żydowskiej Służby Porządkowej), Szama Grajer (niemiecki konfident). Osobiście zostali zastrzeleni przez SS – Obersturmbannführera oficera Służby Bezpieczeństwa (SD) Hermanna Worthoffa, odpowiedzialnego za likwidację lubelskiego getta.
Z
początkiem kwietnia 1942 r., gdy naziści prowadzili akcję wysiedlania
Żydów z getta na Podzamczu, część z nich miała uzyskać J – Ausweisy
(zaświadczenia o zatrudnieniu wydawane przez okupantów niemieckich), co
przynajmniej tymczasowo chroniło od śmierci. Miały być one rozdzielane
przez Judenrat. Faktycznie znaczna ich część znalazła się w posiadaniu
Szamy Grajera, który nimi handlował. Wszystko działo się za
przyzwoleniem władz SS w dystrykcie lubelskim, co wiązało się z
podziałem zysków.
Innym faktem potwierdzającym nadużycia było wesele Lagerälteste Friedli Aleksander w obozie na Flugplazu, w którym wzięli udział SS-mani. Odbyło się ono w atmosferze przepychu i luksusu, o czym mogą świadczyć zeznania Estery Kerżner:
Odbywały się nawet śluby w obozie. Wyszła na przykład za mąż nasza Lagerälteste Friedl Aleksander. Wyszła za pewnego jeńca. Odbyło się huczne wesele. Były kwiaty, wino i owoce, oczywiście tylko dla wyższych dostojników obozu. Ślubu pod baldachimem udzielił rabin . Informacje o weselu na Flugplazu pojawiły się również w zeznaniach sędziego SS Konrada Morgena, które złożył przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze. Podczas śledztwa, które prowadził w kwestii korupcji wśród aparatu SS w Lublinie w 1943 r. wielu jego rozmówców było niechętnych do współpracy, co rodziło podejrzenia.
Innym faktem potwierdzającym nadużycia było wesele Lagerälteste Friedli Aleksander w obozie na Flugplazu, w którym wzięli udział SS-mani. Odbyło się ono w atmosferze przepychu i luksusu, o czym mogą świadczyć zeznania Estery Kerżner:
Odbywały się nawet śluby w obozie. Wyszła na przykład za mąż nasza Lagerälteste Friedl Aleksander. Wyszła za pewnego jeńca. Odbyło się huczne wesele. Były kwiaty, wino i owoce, oczywiście tylko dla wyższych dostojników obozu. Ślubu pod baldachimem udzielił rabin . Informacje o weselu na Flugplazu pojawiły się również w zeznaniach sędziego SS Konrada Morgena, które złożył przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze. Podczas śledztwa, które prowadził w kwestii korupcji wśród aparatu SS w Lublinie w 1943 r. wielu jego rozmówców było niechętnych do współpracy, co rodziło podejrzenia.
Przeciwdziałanie korupcji
Informacje
o malwersacjach finansowych musiały dotrzeć do najwyższych urzędników
SS w Berlinie. W lecie 1943 r. przybył do Lublina SS – Obersturmführer
Konrad Morgen, którego zadaniem było przeprowadzenie śledztwa w sprawie
przywłaszczania żydowskiego mienia przez SS-manów. Podczas procesu
przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze zeznał: Był to obóz
Flugplaz, w którym przechowywano rzeczy zagrabione ofiarom lub pewną
część tych rzeczy. Na podstawie ilości tego wszystkiego – w magazynach
były m. in. niewiarygodne sterty zegarków – wywnioskowałem, że działo
się tam coś potwornego. Pokazali mi też kosztowności. Mogę stwierdzić,
że nigdy dotąd nie widziałem tak dużo złota, a zwłaszcza złota
pochodzenia zagranicznego. Widziałem zgromadzone tam pieniądze z całego
świata, a także przetopione złoto, całe sztabki złota .
Malwersacje wykryto także w obozie na Majdanku. Wiosną 1945 r. Sąd Specjalny SS skazał na karę śmierci dwóch komendantów obozu: Karla Otto Kocha oraz Hermanna Florstedta. Wyrok najprawdopodobniej wykonano w kwietniu. Postępowanie w ich sprawie prowadził Konrad Morgen.
Prawdziwego rozmiaru korupcji wśród SS-manów i aparatu nazistowskiego nigdy nie poznamy. Można jedynie przypuszczać, iż jej rozmiary były ogromne.
Judenrat w Lublinie
Malwersacje wykryto także w obozie na Majdanku. Wiosną 1945 r. Sąd Specjalny SS skazał na karę śmierci dwóch komendantów obozu: Karla Otto Kocha oraz Hermanna Florstedta. Wyrok najprawdopodobniej wykonano w kwietniu. Postępowanie w ich sprawie prowadził Konrad Morgen.
Prawdziwego rozmiaru korupcji wśród SS-manów i aparatu nazistowskiego nigdy nie poznamy. Można jedynie przypuszczać, iż jej rozmiary były ogromne.
Judenrat w Lublinie
Judenrat (niem.) - rada żydowska lub rada starszych. Narzucony przez hitlerowców organ administracji żydowskiej funkcjonujący w gettach na mocy rozkazu Reinharda Heydricha z dnia 21. 09. 1939 r.
Judenrat jako instytucja administracyjna
Pierwsze Judenraty pojawiły się w zachodniej i centralnej Polsce. Istniały zasadniczo jako odrębne, niekontaktujące się ze sobą organy administracyjne. Miały być bezwolnym i posłusznym organem żydowskim na usługach hitlerowców. W ten sposób chciano usprawnić działania władz okupacyjnych. Judenraty były zmuszane do terminowego spełniania wszystkich zarządzeń wydanych przez władze okupacyjne. W ten sposób miały zostać zdyskredytowane w oczach współobywateli.
W
dniu 28 listopada 1939 r. Generalny Gubernator Hans Frank wydał
rozporządzenie określające funkcjonowanie Judenratów. Miały one składać
się od 12 do 24 członków (w zależności od liczny mieszkańców getta), a w
ich skład mieli wchodzić rabini oraz przedstawiciele życia
społecznego, kulturalnego, politycznego. Wybór przewodniczącego oraz
jego zastępcy należał teoretycznie do kompetencji Rady Żydowskiej. W
rzeczywistości najczęściej władze niemieckie wskazywały odpowiednią
osobę. Każdy skład Rady musiał być zatwierdzony przez władze
okupacyjne.
Do zadań Judenratów należało m.in.:
wyznaczanie ludzi do prac przymusowych,
płaceniu kontrybucji, grzywien,
opieka nad przesiedlonymi mieszkańcami z małych miast i wiosek do dużych gett,
terminowym wykonaniem wszystkich zarządzeń,
przeprowadzenie ewidencji mieszkańców getta,
dostarczanie ludzi do wywózki do obozów zagłady,
organizowanie i utrzymywanie szkół dla młodzieży żydowskiej,
zapewnienie ochrony medycznej,
jadłodajni dla najuboższych oraz dzieci.
płaceniu kontrybucji, grzywien,
opieka nad przesiedlonymi mieszkańcami z małych miast i wiosek do dużych gett,
terminowym wykonaniem wszystkich zarządzeń,
przeprowadzenie ewidencji mieszkańców getta,
dostarczanie ludzi do wywózki do obozów zagłady,
organizowanie i utrzymywanie szkół dla młodzieży żydowskiej,
zapewnienie ochrony medycznej,
jadłodajni dla najuboższych oraz dzieci.
Judenratom pomagała Żydowska Służba Porządkowa. Funkcjonariusze nie mogli mieć broni, lecz często uczestniczyli w łapankach i rewizjach oraz pilnowali porządku na Umschlagplatzach.
Członkowie lubelskiego Judenratu
Radę
Żydowską Gminy Wyznaniowej w Lublinie utworzono w pierwszych dniach
stycznia 1940 r. Na jej czele stanął inż. Henryk Bekker. Jak podaje w
swojej książce Tadeusz Radzik w pierwszym okresie Rada składała się z
25 członków, potem było ich 24. Od 25.01.1940 r. do marca 1942 r. radzie
przewodniczyli: przewodniczący inż. Henryk Bekker , jego zastępcy:
Salomon Kestenberg , członek Szloma Halbersztadt i sekretarz Dawid
Hochgemajn. Drugim członkiem był Maurycy Szlaf, który w grudniu 1940 r.
zmarł. Oprócz tych osób w skład Rady Żydowskiej wschodzili: Ajzyk
Bursztyn, Aron Bach, Urysz Cymerman, Dawid Dawidsohn, Dawid Edelsztejn,
Josef Goldsztern, Abram Goldsobel, Leon Hufnagel, Aron Jankiel Kantor,
Jakub Kelner, Izaak Kerszman, Dawid Rechtman, Bencjan Tenenbaum, Josef
Wajselfisz, Józef Siegfried.
Wszyscy
radni byli osobami znanymi w przedwojennej gminie żydowskiej. Posiadali
doświadczenie w pracy społecznej oraz politycznej. Część z nich była
znanymi filantropami. Cały skład Rady można by podzielić na dwie grupy:
dla pierwszej (jak np. dla przewodniczącego Henryka Bekkera) praca w
Judenracie była misją społeczną, mającą na celu ochronę społeczności
żydowskiej. Bekker oraz jemu podobni działacze starali się tak
postępować, by prym wiodła troska o słabszych, a nie posłuszeństwo
rozkazom hitlerowskim. Druga grupa osób kierowała się przede wszystkim
chęcią ocalenia siebie oraz swoich bliskich, niektórzy z nich chcieli
zdobyć majątek dzięki uprzywilejowanej pozycji. Do nich można zaliczyć
Marka Altena, wpierw zastępcę Bekkera, po jego śmierci,
przewodniczącego Judenratu.
Istotne
zmiany w składzie Rady Żydowskiej zaszły pod koniec marca 1942 r.
Większą część mieszkańców getta wywieziono do Bełżca. Niemcy rozkazali,
by w wyniki zmniejszenia liczby ludności, ograniczyć Radę Żydowską do
12 członków. Sami obrali na przewodniczącego dr Marka Altena, jedynego
człowieka w getcie, który miał prawo rozmawiania z władzami
hitlerowskimi. Członkami Rady uczynili: Izaaka Kerszmana, Dawida
Hochgemajna, Leona Hufnagela, Jakuba Kelnera, Nachmana Lernera, Wolfa
Wienera, Ejzyka Brodta, Daniela Kupferminca, Józefa Rotrubina, Szulima
Tajkefa i Bolesława Tenenbauma. Ostatni z wymienionych członków Rady
uważany był za agenta niemieckiego, w kwietniu 1942 r. został
zastrzelony za kradzież. Na jego miejsce przybył Izrael Kacenelenbogen,
właściciel Fabryki Gilz „Ursus” oraz założyciel „Lubliner Tugblat” –
gazety ukazującej się w Lublinie w latach 1917-1939.
Zadania lubelskiego Judenratu
Lubelski
Judenrat miał te same zadania do wykonania, co inne Rady Żydowskie
rozproszone po całym Generalnym Gubernatorstwie, a zatem m.in.: musiał
opiekować się przesiedleńcami, ubogimi, jeńcami wojennymi, organizować
życie religijne i społeczne Żydów, a przede wszystkim sprawnie wykonywać
zarządzenia władz niemieckich dotyczących: kontrybucji, pracy
przymusowej, spisów ludności i w końcu wywózek do obozów zagłady.
Rada
Żydowska w ramach swoich struktur powołała do życia różne organa
odpowiedzialne za poszczególne kwestie. I tak funkcjonowały m.in.:
Komisja Pomocy Uchodźcom
Wydział Mieszkaniowy
Komisja Pomocy Jeńcom Wojennym i Wysiedleńcom
Dział Opieki nad Dzieckiem „Centos”
Wydział Pracy Obowiązkowej Mężczyzn
Wydział Pracy Obowiązkowej Kobiet
Urząd Pracy
Wydział Stanu Cywilnego
Wydział Pomocy Prawnej
Drukarnia „Praca”.
Wydział Mieszkaniowy
Komisja Pomocy Jeńcom Wojennym i Wysiedleńcom
Dział Opieki nad Dzieckiem „Centos”
Wydział Pracy Obowiązkowej Mężczyzn
Wydział Pracy Obowiązkowej Kobiet
Urząd Pracy
Wydział Stanu Cywilnego
Wydział Pomocy Prawnej
Drukarnia „Praca”.
Zatrudnienie w Judenracie i wynagrodzenia
Rada
żydowska zatrudniała dużą liczbą urzędników - w marcu 1942 r. było to
398 osób. Nie wszyscy jednak dostawali wynagrodzenie za swoją pracę.
Była spora grupa osób, która pracowała bez wynagrodzenia, licząc na to,
że będąc urzędnikiem, mając odpowiednie dokumenty, nie zostanie
deportowana do obozu. Przez długi czas faktycznie takie dokumenty
chroniły daną osobą i jej rodzinę. Wynagrodzenie za pracę było różne,
główny rabin, przewodniczący oraz jego zastępcy zarabiali w przedziale
od 380 do 480 zł miesięcznie, pozostali pracownicy otrzymywali mniej, w
zależności od zajmowanego stanowiska w granicach 80–200 zł.
Najdroższymi
artykułami w getcie było jedzenie oraz lekarstwa (a także dokumenty
umożliwiające przejście na aryjską stronę). Dla przykładu warto podać
ceny niektórych produktów: 1 kg chleba – 10 zł., 1 kg ziemniaków – 2
zł, 1 kg słoniny – 8 zł, a litr mleka – 4 zł. Przeciętne zarobki w
getcie innych mieszkańców wahały się pomiędzy 80 a 180 zł. Lepiej było
tym, którzy mogli prowadzić jakiś handel lub mieli ukryte pieniądze
oraz kosztowności (wcześniej na mocy rozkazów, władze niemieckie
odbierały je Żydom).
W
chwili, gdy getto zostało zlikwidowane, a pozostała część
społeczeństwa zamieszkała w getcie na Majdanie Tatarskim liczba
urzędników spadła do 38 osób i 12 radnych.
Świadectwem
działalności lubelskiego Judenratu są przede wszystkim zachowane
szczątkowo protokoły z posiedzeń, dokumenty niemieckie, wspomnienia
osób ocalonych z Zagłady i zapiski, adnotacje zawarte w Archiwum
Ringelbluma (dotyczą one w znacznej mierze dziejów warszawskiego getta,
lecz archiwiści zbierali każdy dokument, spisywali każdą relację
opowiadającą o losach społeczeństwa żydowskiego, dlatego i tam można
znaleźć informacje dotyczące działalności Rady Żydowskiej w Lublinie). W
1952 r. w Paryżu została wydana Księga Pamięci ocalonych z Lublina
(Dos buch fun Lublin). Jej autorzy pragnęli szczegółowo przedstawić
dzieje gminy od początków, aż po zniszczenie. Nie szczędzili oskarżeń
pod adresem Judenratu. Twierdzili, że był on zbyt lojalny wobec władz
niemieckich i nie troszczył się wcale o mieszkańców lubelskiego getta.
Podobne spostrzeżenia można spotkać we wspomnieniach innych ocalonych.
Ocena działalności Judenratów
Ocena
działalności Juderatów jest trudna. Większość z nich próbowała godzić
powinności wobec Niemców z możliwością ratunku społeczności żydowskiej.
Część z nich jawnie współpracowała z hitlerowcami dla osiągnięcia
własnych korzyści - przede wszystkich uratowania życia własnego i swoich
bliskich. Jeśli Niemcy nie byli zadowoleni z pracy Judenratu potrafili
w ciągu kilku godzin zabić wszystkich jego członków. Słynnymi
przewodniczącymi Judenratów byli: Adam Czerniakow- przewodniczący
warszawskiego Judenratu, który popełnił samobójstwo w chwili, gdy
Niemcy zażądali przeprowadzenia wielkiej akcji wysyłki do obozu
zagłady; Chaim Rumkowski – przewodniczący Judenratu w Łodzi, "pan
życia i śmierci", nie wahał się ani minuty, by wysłać jednego dnia na
śmierć kilka tysięcy dzieci i starców w imię ratowania ogółu, ustalił
on pieniądze z własną podobizną i wymagał bezwzględnego
podporządkowania się jego i niemieckim rozkazom; oraz Mojżesz Merin z
Sosnowca - przewodniczący Rady Central Żydowskich Rad Starszych na
Wschodnim Górnym Śląsku i getta, którego wcielenie do Rzeszy
gwarantowało społeczności żydowskiej lepsze warunki. W swoim zachowaniu
był podobny do Rumkowskiego, chciał decydować o wszystkim, był okrutny
i chciwy.
Działalność Judenratów jest
oceniana bardzo różnie. W swojej pracy Artur Eisenbach ostro
skrytykował ich postępowanie. Uważał, że nigdy nie służyły one dobru
społeczności żydowskiej, dały się omamić władzy niemieckiej i były jej
narzędziem w Zagładzie Żydów. Podobny stosunek miała Hannah Arendt,
nazywając funkcjonowanie Judenratów oraz policji żydowskiej
„najczarniejszym rozdziałem ponurej historii”.
Obecnie
badacze nie stawiają tak jednoznacznych ostrych sądów. Członkowie
Judenratów nie mogli zbyt wiele uczynić. W ich gronie byli i tacy,
którzy potrafili zorganizować i dobre sprawy, np. szkółki czy świetlice
dla dzieci, jadłodajnie. Każdy z ludzi pracujący w Judenracie był inny,
nie każdy za wszelką cenę doprowadzał do zguby bezbronnych. Niektórzy
za swoją działalność na rzecz współobywateli płacili życiem.
Literatura
Berenstein
T., Rutkowski A., Eksterminacja Żydów na ziemiach polskich w okresie
okupacji hitlerowskiej. Zbiór dokumentów, Warszawa 1957.
Kuwałek R., Obóz zagłady w Bełżcu, Lublin – Bełżec 2005.
Kuwałek R., Żydzi lubelscy w obozie koncentracyjnym na Majdanku, „Zeszyty Majdanka”, t. XXII (2003).
Marszałek J., Majdanek. Obóz koncentracyjny w Lublinie, Warszawa 1987.
Tregenza M., Christian Wirth: Inspektrur der SS – Sonderkommando Aktion Reinhardt, „Zeszyty Majdanka”, t. XV (1993).
*
Hiwis *, /Hilfswilliger czyli „chętny do pomocy” których nazywano
także: czarnymi, askarami, wachmanami oraz Ukraińcami. Byli to jeńcy
Armii Czerwonej, o różnym pochodzeniu etnicznym, z których zdecydowaną
większość stanowili Ukraińcy - stąd wzięło się nieoficjalne
nazewnictwo. Zdecydowali się oni służyć pod rozkazami nazistów w zamian
za lepsze traktowanie
*Odilo (Otto) Lotario Globocnik,dowódca SS i policji na Dystrykt Lublin Generalnego Gubernatorstwa, SS-Obergruppenführer.
Komentarze
Prześlij komentarz