Germanizacja Wielkopolski, strajk Dzieci Wrzesińskich
opublikowano 20/05/2014 - 09:54.
http://blogmedia24.pl/node/67693
lecz "Vater unser" nie rozumiemy
i nikt nie zmusi nas Ciebie tak zwać,
boś Ty nie Vater, lecz Ojciec nasz".
Dzieci Wrzesińskie, W środku Bronisława Śmidowicz
Pomnik ławeczka Bronisławy Śmidowicz we Wrześni.Jest naturalnej wielkości i opiera się na wzorze ławki szkolnej z sali muzealnej. Postać dziewczynki jest odwzorowana na podstawie zdjęcia F. Furmanka. Siedząca w ławce Bronisława Śmidowiczówna przytula do piersi katechizm w języku polskim a drugą ręką odpycha od siebie katechizm w języku niemieckim.
Bronisława Śmidowicz, oddając nauczycielowi niemiecki katechizm, trzymała go przez fartuszek, aby „nie splamić sobie rąk”.
Jej młodsza Stefania Śmidowiczówna, próbowała ona kontynuować swoją walkę jeszcze po Wielkanocy 1904 roku, ale pod naciskiem inspektora dra Krausbauera, następcy Wintera, musiała zrezygnować z dalszego oporu
Dzieci Wrzesińskie
Budynek
szkoły z okresu strajku. Zbudowany pod koniec XVIII w., (ok. 1790 r.),
jako murowany, parterowy, podpiwniczony. Przez długi czas był własnością
rodziny Szalczyńskich. W wyniku działalności Komisji Edukacji
Narodowej, od końca XVIII wieku był dzierżawiony na pomieszczenia
parafialnej szkółki elementarnej, istniejącej we Wrześni od 1520 r. Po
rozbiorach został wykupiony przez rząd pruski z przeznaczeniem na szkołę
miejską. W 1837 r. został rozbudowany z funduszu kar nałożonych na
mieszkańców miasta za ich udział w powstaniu listopadowym. W 1840 r.
nadbudowano I piętro. Po upadku powstań 1830, 1848, 1863 obszerne
piwnice służyły jako przejściowy areszt dla ich uczestników.
W
roku szkolnym 1901/1902 do szkoły uczęszczało aż 651 uczniów.
Kierownikiem placówki był Bernhard Fedtke, a jego zastępcą Feliks
Koralewski. Pozostali nauczyciele to: Brunon Gardo, Albert Fennig,
Stefan Jarosz, Johan Scholzchen, Oskar Pohl, Antoni Nowicki i August
Wenzel.
Mimo słowa „katolicka” w nazwie szkoły, nie
podlegała ona jurysdykcji władz kościelnych, ale w całości
podporządkowana była zwierzchności administracji zaborcy
Szkoła we Wrześni w dniach strajku, 1901 rok
Dziś w dawnym budynku szkoły, mieści się Muzeum Regionalne im. Dzieci Wrzesińskich we Wrześni. Placówka poświęcona jest upamiętnieniu Wiosny Ludów (1848), strajku dzieci wrzesińskich (1901) oraz powstania wielkopolskiego (1918/1919).
Muzeum eksponuje także zabytki archeologiczne dotyczące historii Wrześni i okolicy w pradziejach i wczesnym średniowieczu. Pokazane są również eksponaty z grodziska w pobliskim Grzybowie.
Pomnik Dzieci Wrzesińskich powstał w roku 1976. Jest dziełem poznańskiego rzeźbiarza Jerzego Sobocińskiego. Pomnik upamiętnia strajk dzieci w obronie polskiej mowy w maju 1901 r.
Obelisk upamiętniający powstanie wielkopolskie 1918-1919 oraz powstanie wielkopolskie
Pomnik Jana Pawła II we Wrześni - pomnik znajdujący się we Wrześni, na placu obok kościoła farnego Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława Biskupa Męczennika przy ulicy Jana Pawła II. Został zaprojektowany przez warszawską rzeźbiarkę Iwonę Jesiotr-Krupińską i przedstawia Jana Pawła II w ostatnich latach życia przechodzącego przez Święte Wrota z okazji rozpoczęcia Roku Jubileuszowego 2000 roku. Zostały na niej wypisane cytaty z homilii papieskich, które towarzyszą płaskorzeźbie przedstawiającej Dzieci Wrzesińskie.
Nie podniesiono na żadnego ze szkolnych katów ręki, nie było napaści ni czynów przemocy, a jednak rodziców tych małych dzieci, skatowanych przez pruską szkołę, sądy pruskie ukarały długim więzieniem za to, że pod wpływem rozpaczy i litości wypowiedzieli zbyt głośno słowa oburzenia przeciw takiej szkole i takim nauczycielom.
Wszędzie, gdzie zwyrodniała kultura nie przeszła w stan dzikości, nawet wśród tych Niemców, którzy woleliby w dziejach inną rolę niż rolę zbirów pruskich, wyrok ten budzi jednaką grozę i pogardę - a zarazem napełnia serce trwogą o przyszłość i zdumieniem.
My jedni, którzy od czasu, gdy część narodu naszego weszła w skład Prus, znamy bliżej to środowisko - nie powinniśmy się ani dziwić, ani też poprzestać na słowach i załamywaniu rąk.
Tak jest! Zdziwienie nie byłoby na miejscu. Wszak ich własny, niemiecki pisarz wypowiedział niegdyś znamienne słowa, iż złudzeniem jest, aby niemoralna polityka mogła nie znieprawić społeczeństwa i przyszłych jego pokoleń. Stało się więc, co się stać musiało. Od czasu Fryderyka II i jeszcze dawniejszych polityka pruska była nieprzerwanym ciągiem zbrodni, przemocy, podstępów, pokory względem silnych, tyraństwa względem słabszych, kłamstwa, niedotrzymywania umów, łamania słów i obłudy. Jest to zdanie nie tylko obcych, ale i niemieckich niepodległych historyków, a zatem cóż dziwnego, że w takich warunkach nastąpił ogólny rozkład dusz, że zwyrodniało poczucie sprawiedliwości i prawdy, że zanikł zupełnie zmysł moralny, a w ogólnym rozłajdaczeniu szkoła stała się katownią, a spodlałe rządy powolnym narzędziem dzikich instynktów i przemocy.
Więc gdy na koniec taki organizm społeczny wskutek zbiegu nieszczęsnych wypadków uczuł się zarazem państwowo silnym, musiało dojść do objawów tak potwornych, jak między innymi ostatnie procesy: toruński i wrzesiński. Można się pocieszyć myślą, że to wszystko nie może trwać.
Historia świadczy, że budowy wznoszone tylko na tyranii, złości i głupocie nie trwały nigdy długo. Rosja, która jęczała pod równie bezecnym jarzmem tatarskim, zdołała je w końcu zrzucić. Okrutne władztwo hiszpańskie nie ostało się we Flandrii. Chrześcijańskie i kulturalne narody nie mogą długo podlegać barbarzyństwu. Niemcy nie mogą także przez całą wieczność podlegać prusactwu - więc przyszłość musi przynieść jakąś olbrzymią ewolucję i ekspiację.
Ale tymczasem, co mamy czynić my, nad którymi zbrodnia i dzikość ciąży bezpośrednio?
W ogóle - wytrwać! a w szczególności pomóc do wytrwania tym, którzy się stali bezpośrednimi ofiarami łotrostwa i przemocy.
Po skatowaniu dzieci skazano na więzienie rodziców, którzy pracowali na chleb. Jedną z obwinionych, ubogą matkę siedmiorga drobiazgu, zamknięto na dwa i pół lata. Czy chodziło również o to, by bohaterskie dzieci pomarły z głodu? W społeczeństwie hakaty - doprawdy - i to możliwe.
Więc niech się poruszą serca wszystkich naszych matek! Dajmy chleb dzieciom, przynieśmy tę pociechę skowanym rodzicom, że ich nieszczęsne dzieci nie będą zmuszone żebrać! Prawo Boże, prawo chrześcijańskie nakazuje litość nad dziećmi wszystkimi, a cóż dopiero, gdy chodzi o takie dzieci - nam!
Dołączam do niniejszego listu dwieście koron na chleb dla ofiar"
Wiersz Marii Konopnickiej opublikowany w czasopiśmie "Przodownica"
Tam od Gniezna i od Warty
Biją głosy w świat otwarty,
Biją głosy, ziemia jęczy:
– Prusak polskie dzieci męczy!
Bijcie dzwony, bijcie serca,
Niech drży Prusak przeniewierca,
Niech po świecie krzyk wasz leci:
– Prusak męczy polskie dzieci!
Za ten pacierz w własnej mowie,
Co ją dali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki,
Prusak męczy polskie dziatki!
Wstał na gnieździe Orzeł Biały,
Pióra mu się w blask rozwiały,
Gdzieś do Boga z skargą leci:
– Prusak męczy polskie dzieci!
Wstał król, berło mu urasta.
Skroń w koronie jasnej świeci
Bronić idzie polskie dzieci.
Niechaj wiara moja stanie,
Niech się skrzyknie zawołanie,
Wici niechaj lud zanieci:
– Prusak męczy polskie dzieci!
Zwołujcie mi, moje rady
Niechaj spieszą do gromady
Zwołujcie mi moich kmieci
– Prusak męczy polskie dzieci.
Bijcie dzwony, bijcie serca,
Niech drży Prusak przeniewierca,
Niech po świecie krzyk wasz leci:
– Prusak męczy polskie dzieci!
Wydarzenia Wrzesińskie stały się zatem symbolem walki o mowę polską w zaborze pruskim. Wiele społeczeństw z kilkunastu krajów świata zaprotestowało przeciwko użyciu wobec uczniów kar cielesnych. We Francji, gdzie sprawa Wrzesińska znalazła szczególnie żywy oddźwięk, pod słowami tego protestu zebrano około trzech tysięcy podpisów. Były wśród nich nazwiska profesorów, lekarzy, literatów i artystów, prawników, inżynierów i nauczycieli. Osobną listę wypełniły podpisy artystów słynnego teatru Sary Bernhardt. W zbiorowym proteście uczestniczyły także dwa stowarzyszenia francuskie, których odezwę poparli miłujący zasady demokracji przedstawiciele różnych środowisk z Anglii, Włoch, Holandii, ze Szwajcarii, z Norwegii, ze Szwecji. W licznych artykułach i komentarzach prasa francuska różnych odcieni potępiła pruskie barbarzyństwo, wskazując na żywotność i siłę narodu polskiego, jako jeden z wymownych dowodów, przemawiających za koniecznością istnienia niepodległej Polski. W Ameryce zaostrzono słowa protestu. Wiele ugrupowań stwierdziło jednoznacznie, że zginąć musi potęga państwa, prześladującego kobiety i dzieci. Ogłoszono te słowa podczas pobytu w Ameryce brata cesarza niemieckiego.
W obronie dzieci z
Wrześni wystąpiła także prasa włoska. Było to zasługą M.Konopnickiej,
do której wiadomość o procesie i jego rezultatach dotarła, gdy
przebywała ona we Florencji. Sprawa Wrześni znalazła oddźwięk na łamach
wielu pism w Rzymie, Florencji, Genui, Mediolanie, Bergamo, Turynie,
Wenecji, Pizie i innych. Protest zbiorowy społeczeństwa włoskiego
zamknięty został liczbą przeszło stu dwunastu tysięcy podpisów.
Uniwersytety włoskie, obok środowisk robotniczych rozwinęły szczególnie
żywą akcję protestacyjną. W Rzymie 1 marca 1902 r. powstał specjalnie
utworzony Centralny Komitet Narodowy. W skład jego weszli
przedstawiciele wszystkich fakultetów. Komitet ów uchwalił odezwę,
wzywającą inne uniwersytety włoskie, do współdziałania oraz do
uczestnictwa w zbiorowych protestach rektorów uniwersyteckich. Odezwa
ogłoszona przez komitet rozpoczynała się od słów: "Kiedy Henryk
Sienkiewicz podał wiadomość o gwałtach pruskich we Wrześni, dreszcz
zgrozy przejął nam serca, a okrzyk jednogłośnego oburzenia odpowiedział
na jęk nękanych dzieci...". Nie sposób wymienić wszystkich, którzy
opowiedzieli się za dziećmi z Wrześni.
Zabrali także głos w sprawie
Wrześni bliscy sąsiedzi Polaków, również pozbawieni samodzielnego bytu -
Czesi. W listopadzie 1901 r. posłowie czescy do parlamentu wiedeńskiego
złożyli na ręce prezesa koła polskiego fundusz na ofiary Wrzesińskie
wraz z wyrazami oburzenia na okrucieństwo Niemców.
Wypowiedzi z prasy poznańskiej:
"Dziennik Poznański" przedstawił następująco tę demonstrację ludności polskiej we Wrześni: "Nie są to zwykli zbrodniarze, których dla przykładu srogo karać należy, w rezultacie żadnego też gwałtu nie popełnili, żadnej krzywdy nikomu nie wyrządzili, bo i to nawet nie jest udowodnione, żeby kto był kijem lub kamieniem uderzył w drzwi szkoły, są to tylko przypuszczenia Wintera i Koralewskiego [...] Oskarżeni więcej nic nie chcieli, jak zadokumentować, że nie chcą, aby dzieci uczyły się religii w obcym języku i zaprotestować przeciw nadmiernemu biciu dzieci. I za to mają być tak srogo ukarani? Toć oni wprzód chwytali się środków zupełnie legalnych, wnioski rodziców o przywrócenie nauki religii w języku ojczystym. Zażalenia na nauczycieli o nadmierne bicie dzieci odrzucono. Trudno się więc dziwić, że (...) zebrała się większa liczba mieszkańców Wrześni przed szkołą i oburzeniu swemu dała wyraz"
Ze szpalt prasy polskiej wszystkich trzech zaborów brzmiały wyrazy gorących uczuć dla dzieci wrzesińskich, dla ich rodziców i obrońców. Krakowskie czasopismo "Ilustracja Polska" pisało: "Mieliśmy w naszej historii miejscowości opromienione chwałą i radością (...) ale ci cisi bohaterzy zwyciężyli najpotężniejszych w pancerz swej przemocy zakutych katów, ale ci mali, biedni, niepozorni bohaterzy świat zdobyli (...) Pamiętajmy o Wrześni! To niechaj będzie naszym hasłem w stosunkach z wszelkim prusactwem, czy ono się przejawia w Wielkim Księstwie Poznańskim, na Śląsku, w Wiedniu czy w Galicji!"
Krakowski "Czas", pismo zazwyczaj wielce dystyngowane i powściągliwe w ocenach, tym razem użyło zwrotów w ostrości sformułowań niespotykanej na swoich łamach: "(...) Należałoby oczekiwać procesu przeciwko (...) niemowlętom polskim, które wprawdzie nie mówią jeszcze, ale już czują może po polsku". Inne krakowskie pismo, "Głos Narodu", dodało: "Matki polskie w ciemnicach pruskich będą rozpamiętywać swoją niedolę i mękę swoich dzieci. Wyrok ten dreszczem przejmuje całe polskie społeczeństwo... Hakatyzm rzuca się obecnie na najmłodsze pokolenie w tej nadziei, że podgryzając podstawy narodu zniszczy całą jego budowę (...)".
"Kurier Poznański" pisał: "Krzyk drobnych dziatek wrzesińskich, podnoszących ku niebu opuchnięte od razów rączki, i płacze matek polskich odbiły się głośnym echem w całym cywilizowanym świecie (...) Kobiety i dzieci - oto ów groźny zastęp, przeciwko któremu teraz trąbi do ataku szowinizm niemiecki w swej prasie i który niebawem przedstawi parlamentowi. I zaiste groźny to jest zastęp, bo obdarzony taką czarodziejską siłą, że rzucone nań pociski wracają się podwójnie przeciwko temu, który je rzucił".
"Goniec Wielkopolski" stwierdził: " Nie tylko naród polski we wszystkich trzech zaborach daje wyraz oburzeniu, nie tylko społeczeństwo polskie zamanifestowało wspaniale w obronie prawdy i najświętszych ideałów, lecz głosy sympatyzujące z ofiarami wrzesińskimi z Rosji, Anglii, Francji itd. potępiają jednomyślnie wrogi nam system pruski, stając się dla niego `zgrzytem żelaza po szkle`. Sprawa Wrzesińska to nie triumf dla rządu pruskiego, lecz straszna porażka".
"Wielkopolanin" przynosił znamienne uwagi następującej treści: "Uczciwi Niemcy mówią zupełnie otwarcie, że gdyby nauczyciele takiej masowej egzekucji na dzieciach dopuścili się w Westfalii, w ogóle w jakiej innej okolicy niemieckiej, zajście (...) skończyłoby się o wiele gorzej dla tych, co zarządzili taką masową egzekucję. We Wrześni włosek nikomu nie spadł z głowy. Słowem - uczciwi Niemcy przyznają, że ludność Wrzesińska miała wszelki powód być oburzona do żywego i do wywołania oburzenia nie potrzeba było żadnej agitacji i podmów. Egzekucja sama wystarczyła za wszystko".
Inna jeszcze gazeta polska zamieściła takie oto słowa: "Sprawa Wrzesińska: krwawe katowanie małych dzieci w szkole, cicha ich obrona i okrutny wyrok trybunału gnieźnieńskiego - do głębi całem polskiem wstrząsnęła społeczeństwem i w całej niemal znalazła oddźwięk Europie". Nieco dalej autor artykułu pisał: "Prasa nasza bez różnicy zapatrywań i stronnictw wszelkich odcieni i zabarwień w należyty sposób sformułowała sąd swój nad barbarzyńcą ukrywającym się pod sztandarem `bojaźni bożej`"
Pisma angielskie, oprócz wywiadu z Sienkiewiczem, zamieściły dwa obszerne artykuły na temat ogólnego położenia Polaków pod zaborem pruskim. Czasopismo "Daily Mail" ogłosiło artykuł o Wrześni, utrzymany w tonie tak ostrym, że pisma polskie wychodzące pod zaborem pruskim nie odważyły się go powtórzyć.
Echa sprawy Wrzesińskiej dotarły do Włoch, gdzie, według Marii Konopnickiej, protest "przeciwko gwałtom pruskim dokonywanym na dzieciach polskich w Poznańskiem zamknięty został dnia 30 lipca 1902 r. liczbą około 120.000 głosów conajmniej".
Pod protestem uchwalonym przez czeskie kobiety podpisało się 5.345 osób. Treść jego brzmiała następująco: "Obrażone uczucie ludzkości odezwało się w całym cywilizowanym świecie przeciw gwałtom pruskim, dokonywanym barbarzyńsko na dzieciach polskich. Kultura narodu, na którego sztandarze Goethe i Herder pisali niegdyś najszlachetniejsze hasła, wdeptana została w błoto skutkiem wypadków wrzesińskich, których szeroki rozgłos nie umilknie, dopóki nie obudzi się sumienie w lepszej części narodu niemieckiego, chlubiącego się zasadami sprawiedliwości, prawa i oświaty, które dziś jako maskę cynicznie odrzucił. Hasłem niemieckim jest dziś nie tylko zgubienie Polaków, ale zguba wszystkich słowiańskich plemion za pomocą brutalnych środków, z których najniższy nawet nie wydaje się w Prusach niecnym i niegodnym".
W Szwajcarii zebrano tylko 1 817 podpisów, co było następstwem zależności tego państwa od przemysłu i handlu niemieckiego. Słowa protestu brzmiały tam następująco: "Wzywamy was zatem, kobiety wszystkich ludów, a przede wszystkim was kobiety matki, jako najżywiej czujące mękę dzieci, podnieście głos i weźcie małych męczenników w obronę. Otwierajcie listy protestu. Zbierajcie na nie podpisy. Zbierajcie je w takiej mnogości, aby się one stały hymnem naszej wzgardy i hańby dla katów dzieci i matek"
Sprawa strajku wywołała poruszenie także we Francji. Znana i ceniona publicystka, P.Severine takimi słowami zakończyła swój artykuł: "Qvo vadis Polonia? Przez ostatnie upokorzenie i boleść, przez tortury maleńkich dziatek moich, przez wielki odrodzonej poezyi mojej głos, idę ku szczęśliwej przyszłości"
Głosy wolnej prasy niemieckiej.
W obronie Wrześni wystąpił socjalistyczny "Vorwarts", "Berliner Tageblatt" i "Breslauer Gerichts-Zeitung"; ta ostatnia gazeta ostro i bez pardonu napiętnowała metody postępowania nauczycieli wrzesińskich: "Czoło uchylić musimy przed mężnymi dziećmi szkolnymi, które raczej gotowe pozwolić zawlec się na szafot niż sprzeniewierzyć się swym świętym, dziecięcym przekonaniom. I takie dzieci bywają bite"
Komentarze
Prześlij komentarz