Bohaterowie Szarych Szeregów, Tadeusz Zawadzki herbu Rogala,po prostu "Zoska"

 opublikowano 20/08/2014 - 10:03.


http://blogmedia24.pl/node/68754

Siedemdziesiąt  lat temu w dniu 20 sierpnia 1943 roku zginął w trakcie wykonywania zadania bojowego jeden z najwaleczniejszych z walecznych  harcerzy z Szarych Szeregów, żołnierz Wojska Polskiego, oficer Armii Krajowej
 
 Harcmistrz, instruktor harcerski podporucznik  Armii Krajowej

Tadeusz Zawadzki  herbu Rogala,po prostu "Zoska"

 

 

 

 

 

Z siostrą Anną,anglistką, nauczycielką i autorką podręczników, zasłużona instruktorka harcerska. Była komendantką Hufca Szarych Szeregów Śródmieście w Warszawie i uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim

 

Anna Zawadzka herbu Rogala,siostra "Zoski" instruktor harcerstwa, uczestniczka Powstania Warszawskiego. Jedna z twórczyń i wiceprzewodnicząca ZHP  w latach  1990-1993 roku.
 
 
Jeden z bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego " Kamienie na Szaniec".
Bohater, mego pokolenia, pokolenia Szarych Szeregów, Podziemnego Państwa Polskiego,  II Wojny Światowej,
Urodził się w rodzinie inteligenckiej, ojciec był  profesorem i rektorem Politechniki Warszawskiej
 
 

 

Uczęszczał do Gimnazjum Stefana Batorego, przy  ul. Myśliwiecka 6, skąd wywodzi się wiele słynnych, harcerzy  bojowników Polskiego  Państwa Podziemnego. Do gimnazjum tego uczestniczyli między innymi:
 
 Kamil Baczyński, poeta, który zginął w czwartym dniu Powstania Warszawskiego w Pałacu Blanca.
 
Członkowie Grup Szturmowych Szarych Szeregów, podległych "Kedywowi", kierownictwu Dywersji  Armii Krajowej:
 
Maciej Aleksy Dawidowski, "Alek" instruktor harcerski, podharcmistrz, podporucznik Armii Krajowej,odznaczony  Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari.
Jan Bytnar, "Rudy"harcmistrz Szarych Szeregów, podporucznik Armii Krajowej, syn Legionisty. Kawaler Krzyża Walecznych.
 
Tadeusz Zawadzki "Zośka" jak wielu bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego wywodził się z "Pomarańczarni"  23 Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego.
Członek "Wojennej Pomarańczarni", organizacji zbrojnej Szarych Szeregów."Pod pseudonimem "Lech Pomarańczowy", był jej szefem. Od czasów wojny obronnej, uczestnik "Małego Sabotażu" organizacji konspiracyjnej stworzonej przez harcmistrza  Aleksandra  Kamińskiego "Kamyk"
 
W marcu W marcu 1941  zostaje  komendantem   Hufca "Mokotów Górny" Rój  MG w Okręgu Południe Chorągwi Warszawskiej.
Hufiec ten należał  do Organizacji Małego Sabotażu "Wawer"
   Ukończył kurs podharcmistrzowski "Szkoła za Lasem" Zostaje podharcmistrzem "Koziorożec" "Kajman"
W listopadzie 1942 roku zostaje hufcowym "Roju" "Centrum [CR]. Dowodzi Grupą Szturmową Chorągwi Warszawskiej. Jest zastępcą por. "Jerzego",ppor. Ryszarda Mieczysława Białousa  ps. "Jerzy";  dowódcy Grup Szturmowych wchodzących w skład "Kedywu" Komendy Głównej Armii Krajowej
 
 
 
 
 
Ryszard Mieczysław Białous ps. Jerzy, Zygmunt,
 
Tadeusz Zawadzki,absolwent  Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty "Agrikola", który ukończył w styczniu 1943  w stopniu kaprala podchorążęgo.
Dowodził lub brał czynny udział w wielu słynnych akcjach bojowych:
 
Dowodził   grupą "Atak" w słynnej  Akcji pod Arsenałem w dniu 26 marca 1943  ("Meksyk II") W wyniku Akcji  odbito z rąk Gestapo 21 więźniów, w tej grupie jego przyjaciela, Jana Bytnara "Rudego. Vide "Kamienie na Szaniec"
Dowodził  wysadzeniem mostu kolejowego  pod Czarnocinem w nocy z 5/ 6 czerwca 1943 roku
Uczestniczył w akacjach odbicia z rąk niemieckich naczelnika Szarych Szeregów, Floriana Marciniaka.
Zginął w ataku na strażnicę  Grenzschutzpolizei w Sieczychach  w nocy z 20 na 21 sierpnia 1943 będąc uczestnikiem  w akcji "Taśma"
 
[...]   W czasie Akcji "Pod Arsenałem" ginie przypadkowo ciotka "Zośki" ciotka , Halina Siemieńska z domu Zawadzka, wdowa po prof. Józefie Siemieńskim, dyrektorze Archiwum Głównego w Warszawie, który zginął w obozie koncentracyjnym Auschwitz (Oświęcim) w 1941 roku. W dodatku nie stanowiło to jeszcze dopełnienia tragicznych losów tej rodziny. Ich córka bowiem, Halina Laura Siemieńska de Siemienice h. Leszczyc "Zygmunt" (absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, magazynierka wytwórni materiałów wybuchowych ZWZ-AK, odznaczona Krzyżem Walecznych w 1942 roku, została również przypadkowo postrzelona przez żołnierza AK i zmarła w szpitalu drugiego dnia Powstania Warszawskiego [...]  Stryj  Żośki  Stefan Zawadzki, w korespondencji do autora m.z.
 
 
 
 
 Halina Laura Siemieńska de Siemienice herbu Leszczyc
 
 
 
 
 
 
 
 
Za Akcje pod Celestynowem odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy,
Dwukrotnie Krzyżem Walecznych,
Pośmiertnie;
Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski;  26 września 2009,

 

 

* "Kotwicki" ponieważ był inicjatorem (i głównym obok "Rudego" wykonawcą) akcji rysowania na budynkach, pomnikach, parkanach etc. znaku PW - kotwicy Polski Walczącej. Dopiero później kotwica stała się symbolem całej antyniemieckiej konspiracji.
 
Słynna akcja "Zośki" i "Rudego" namalowanie symbolu Polski Walczącej na cokole Pomnika Lotnika, znajdującego się wówczas na środku Placu Unii Lubelskiej, a więc u początku Alei Szucha, ulicy najbardziej w Warszawie złowrogiej: Strasse der Polizei.
 
 
Tu kotwica Polski wałczącej namalowana na cokole Pomnika Lotnika / Lotników / z jednej strony przez Jana Guta a z drugiej przez Janka Bytnara ps. Rudy.
Za prekursorkę małego sabotażu jest uważana Elżbieta Maria Zahorska herbu Lubicz " Fostowicz" studentka filologii polskiej  Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie Za zrywanie niemieckich plakatów została rozstrzelana 4 listopada 1939 roku / 01.09.1939 /
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Elżbieta Maria Zahorska herbu Lubicz, została zamordowana przez Niemców  za zerwanie plakatu przedstawiającego rannego polskiego żołnierza w ruinach zburzonego miasta, od którego obojętnie odwracał się premier Chamberlain. Podpis pod plakatem głosił: "Anglio! Twoje dzieło!"
 
 

Plakat propagandowy „Anglio! Twoje dzieło!”, rozlepiany na ulicach okupowanych miast, autorstwa Theo Matejki

 

Elżbieta Maria Zahorska herbu Lubicz, ps. "Savitri"   absolwentka wydziału filologii polskiej na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Lat 24 Zamordowana w Forcie Mokotowskim przez genetycznych morderców , Niemców ,

Obwieszczenie wojennego sądu polowego o skazaniu na śmierć dwu Polek: wdowy Eugenii Włodarz i studentki Elżbiety Zahorskiej ukazało się 3 listopada 1939  roku.  Elżbieta Maria Zahorska herbu Lubicz,ostatnia była oskarżona o „sabotaż i zrywanie plakatów.
Chodziło o te z hasłem „Anglio!
Twoje dzieło!”.
Fotografie z 'Kombatanta.

 
 
 
Ponura jesień 1939 r., Warszawa. Na murach pojawia się okupacyjna nowość: czerwony plakat z czarnymi literami, złowrogi „Bekanntmachung”. Zawiera pierwszą ujawnioną przez Niemców wiadomość o dokonanej przez nich egzekucji więźniów Pawiaka. Ma ona sparaliżować opór Polaków. Litery krzyczą:

Obwieszczenie

Komendantura Ic

Wyrokiem polowego sądu wojennego skazano na śmierć: wdowę Eugenię Włodarz oraz studentkę Elżbietę Zahorską za zamach na żołnierza niemieckiego, względnie sabotaż, tzn. zrywanie plakatów.

Komendantura

Warszawa, dnia 3.11.1939.

Świadek wydarzeń, Halina Regulska, zapisuje w swoim diariuszu „Dziennik z oblężonej Warszawy. Wrzesień–październik–listopad 1939 r.” emocje i odczucia, jakie budziło w niej to obwieszczenie: „Sprawia to na nas wrażenie, że żadnego zamachu na żołnierza nie było, tylko jest to kłamliwy dodatek wstawiony po to, by uzasadnić wyrok śmierci. Rzeczywiście od pewnego czasu widziałam na mieście dużo pozrywanych afiszów »Anglio! Twoje dzieło!«, tak bardzo przez nas znienawidzonych [niemiecki plakat propagandowy sugerował, że winę za los Polski ponosi Anglia – red.]. Biedne, dzielne kobiety zapłaciły za swój czyn najwyższą cenę”.

Z kolei Henryk Korotyński notuje we wspomnieniach „Trzy czwarte prawdy”: „Dochodzą echa rewizji, rekwizycji, ale jest to jeszcze czas przed Wawrem, nie ma jeszcze krwawego terroru. Wkrótce jednak ukazują się na murach Warszawy obwieszczenia o pierwszych wyrokach śmierci na Polaków i wśród nich nigdy nie zatarty w pamięci ten wyrok na studentkę Elżbietę Zahorską, która w mieście przygniecionym ciężarem klęski pierwsza, u progu listopada, zrywała plakaty okupanta...”.
 
Dysponujemy relacją z ostatnich godzin życia Zahorskiej: świadkiem wydarzeń jest ksiądz Stanisław Tworkowski, duszpasterz i wychowawca młodzieży w archidiecezji warszawskiej, później kapelan AK (pseudonim „Jacek”). Zaraz po wojnie spisuje swe przeżycia, stara się zachować dla potomności pamięć o bohaterstwie ludzi poddanych w czasie wojny najcięższej próbie (w Polsce ukażą się w 1985 r.). Pisze:

„Wielki, ciężarowy samochód, jeden z tych, które później nazywaliśmy budami, z trudem przebijał się przez ulice. Co chwila musiał omijać głębokie leje i stosy gruzów zawalających jezdnię. Obok samochodu, na motocyklach jechali niemieccy żołnierze, uzbrojeni w karabiny i ręczne granaty. Widziałem ich posępne twarze: korowód grabarzy w szarych płaszczach i hełmach znaczonych swastyką.

Wjechaliśmy na [ul.] Okopową. Był wczesny, listopadowy poranek. W budzie byłem ja, jako kapelan więzienny, milczący oficer o zimnym, bezbarwnym spojrzeniu, nieznana mi kobieta lat około trzydziestu, wieziona również na rozstrzelanie, i Zahorska.

Nigdy nie zapomnę twarzy tej dziewczyny o rysach kształtnych i zdecydowanych, ani spojrzenia jej dużych, niebieskich oczu. Ubrana w żołnierską bluzę, była zupełnie spokojna i nie zdradzała najmniejszego lęku czy niepokoju. Wiedziałem, że walczyła z bronią w ręku.

Córka literatki, Anny Zahorskiej, studentka jednej z uczelni warszawskich.

Pamiętamy dobrze propagandowy afisz, rozlepiany przez Niemców w całej Polsce. Przedstawiał klęskę naszej armii – zbombardowane miasta, trupy w kałużach krwi – jednym słowem, cały tragizm pogromu, podkreślony efektownym napisem: »Anglio, oto twoje dzieło«.

Zahorską schwytano przy zrywaniu afiszów. Przez kilka dni Elżbieta siedziała na Pawiaku, w Serbii [popularna nazwa żeńskiego oddziału Pawiaka – red.]. Byłem wówczas kapelanem więzienia. Aresztowany przed jej przybyciem, dzieliłem wraz z duchowieństwem warszawskim los mych byłych parafian, więźniów. Gdy mnie uwolniono, mogłem jeszcze przez pewien czas pełnić duszpasterstwo więzienne. Mogłem nawet, jak w tym wypadku, asystować skazanym na śmierć. Oczywiście, ten stan trwał bardzo krótko. Później Niemcy nie tylko odmawiali więźniom i skazańcom posług religijnych, ale za ich udzielenie groziła kara śmierci”.
NOCH IST POLEN NICHT VERLOREN

Dalej ksiądz notuje: „W budzie panowało milczenie. Do uszu naszych dochodził jedynie warkot motorów. Nozdrza drażnił ostry zapach spalin.

– Proszę księdza kapelana – odezwała się nagle Elżbieta – szwabi gotowi są pomyśleć, że Polacy boją się śmierci... Jedziemy rzeczywiście jak na pogrzeb. Trzeba im pokazać, że nie lękamy się śmierci. Leutnant, oficerze – usiłowała mówić po niemiecku – wollen Sie, może chcesz poznać naszą pieśń pogrzebową? Posłuchaj!

Zanim Niemiec zdołał coś odpowiedzieć, Elżbieta zaśpiewała:

Umarł Maciek, umarł, i leży na desce,Żeby mu zagrali, podskoczyłby jeszcze,Bo w Mazurze taka dusza,Że choć umrze, to się rusza.Oj danaż moja dana, dana, dana, da!

Oficer tępo patrząc przed siebie, jeszcze bardziej zacisnął wąskie wargi. Dwaj żołnierze z podziwem spoglądali na dziewczynę, która kpiła z całej niemieckiej potęgi i ciskała najeźdźcy wyzwanie.

Samochód zatrzymał się na Forcie Bema. Ziemia była tutaj zorana przez pociski. Myślałem o zaciętej obronie fortu. Kapelanem oddziału był wówczas nieustraszony żołnierz i kapelan, ks. dr Jan Salamucha.

Wyszliśmy z samochodu. Pierwszy szedł oficer, za nim żołnierze, prowadzący skazaną. Zahorska była całkowicie opanowana.

– Śmierć nie jest straszna – rzekła do mnie, gdy uścisnąłem jej rękę.

Stanąłem z boku, modląc się.

Ciszę przerywał jedynie szczęk broni i ostre, urywane słowa komendy. Pluton egzekucyjny ustawił się naprzeciwko drzewa, do którego prowadzono Zahorską. Nagle Elżbieta zatrzymała się. Pluton egzekucyjny znieruchomiał. Miało się coś stać. Poczułem gwałtowne bicie serca. Dziewczyna stanęła na baczność. Jej twarz dotychczas zarumieniona przybladła, oczy jaśniały. Wydała mi się posągiem, wizją polskiej Nike.

W ciszy poranka rozległ się jej silny, dźwięczny głos. Skierowany do wroga w jego języku, był głosem Polski nieugiętej i dumnej:

Noch ist Polen nicht verloren! [niem. Jeszcze Polska nie zginęła – m.z.].

Elżbieta podeszła szybko do drzewa. Kazała odejść precz żołnierzowi, który chciał jej zawiązać chustką oczy.

Podniosłem rękę i posłałem jej znak krzyża.
Błysk szabli dającej komendę i trzask salwy.

Ciało Elżbiety osunęło się na ziemię. Podszedłem. Nie żyła. Kula zniosła wierzch czaszki. Mózg zmieszany z krwią zbryzgał jej jasne włosy. Oczy miała otwarte, ale nie znać w nich było trwogi. Na lekko rozchylonych ustach dogasało echo słów Tej, która nie zginęła.

Klęcząc, namaściłem Olejem świętym jej czoło.

Była już wolna!

Zaraz potem Niemcy rozstrzelali drugą skazaną”.
 
Warszawskie Powązki. Nekropolia Bohaterów
 
 
               Spijcie mężni  niezwyciężeni

 

                                                                     

Komentarze

Popularne posty

Prasłowiańskie Święto Dziadów / Zaduszki /

Siostry Nazaretanki z Nowogródka, ludobójstwo Niemców, rzeź niewiniątek

Rodowód terroru w Polsce, kuzyni Jana Grossa